Jako dwudziestokilkuletniej kobiety, która nie miała do czynienia z żadnymi poważnymi zgonami ani chorobami w rodzinie, diagnoza raka piersi mojej mamy oszołomiła mnie.
W listopadzie 2015 r. Dokuczliwy dyskomfort w piersi skłonił moją mamę do zaplanowania w końcu mammografii, którą odkładała od roku z powodu braku ubezpieczenia zdrowotnego. Jej nieprawidłowa mammografia zmieniła się w świąteczną diagnozę raka. Na nowy rok zaplanowano lumpektomię.
Jej lekarze przedstawili pewne prognozy: operacja zajmie się tym, a była tylko niewielka szansa, że będzie potrzebowała radioterapii. W tamtym czasie nie wspomniano o chemioterapii jako opcji. Ale ostatecznie moja mama skończyła cztery rundy chemioterapii, sześć tygodni radioterapii i przepisano jej pięcioletni schemat tabletek hamujących hormony, aby zmniejszyć nawroty raka.
Na szczęście mój ojczym mógł zostać jej głównym opiekunem. Mogłem skorzystać z polityki urlopów rodzinnych mojej pracy, jeżdżąc co miesiąc cztery godziny z Bay Area do północnej Nevady, aby pomóc podczas wyczerpujących, bolesnych następstw chemioterapii.
Przez cztery miesiące starałam się złagodzić codzienne brzemię, pomagając w załatwianiu spraw, jeżdżąc na wizyty lekarskie i zapewniając mamie wygodę. Przeczytałem też drobnym drukiem ubezpieczenie zdrowotne i pokryłem jej pokrytą ulem skórę kremem przeciw swędzeniu, ilekroć miała reakcję alergiczną na leki chemioterapeutyczne.
Wkrótce po postawieniu diagnozy mojej mamy podzieliłem się tą wiadomością z moją przyjaciółką Jen, której mama zmarła na raka 20 lat temu. Wyjaśniłem jej rodzaj raka - agresywny, ale uleczalny - i przebieg jej leczenia.
Jen odpowiedziała na moje rzeczowe wyjaśnienie z szczerą empatią. Wiedziała, w co się wybieram, i delikatnie przywitała mnie w zmarszczce tkaniny życia, w której żadne z nas nigdy nie chciało być. Pocieszyło mnie, wiedząc, że była na moim miejscu wcześniej.
Udostępnij na Pinterest
Ale będąc w ferworze tego wszystkiego, nie mogłem pozwolić sobie na bycie na tyle bezbronnym, by posłuchać jej rady. Część mnie obawiała się, że otwarcie się - nawet nieznaczne - doprowadzi do tego, że moje emocje staną się spiralne w sposób, którego nie mogłam kontrolować i nie byłam wtedy przygotowana do radzenia sobie. Więc stawiałem opór.
Ale patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że dała mi trzy świetne rady, z których żałuję:
1. Uzyskaj pomoc dla siebie od samego początku
Opieka to trudna, piękna i skomplikowana emocjonalnie rola w życiu ukochanej osoby. Może to być praca praktyczna, jak kupowanie artykułów spożywczych lub sprzątanie domu. Innym razem jest to rozpakowywanie patyków owocowych, aby powstrzymać ciepło lub przypominanie im, że są w połowie chemioterapii, aby powstrzymać ich zniechęcenie.
Bycie dorosłym dzieckiem opiekującym się rodzicem odwróciło naszą relację i po raz pierwszy w życiu ujawniło absolutne człowieczeństwo mojej mamy.
Rozmowa o swoich uczuciach z profesjonalistą w wspierającym środowisku na początku podróży pozwala natychmiast rozpocząć przetwarzanie traumy i żalu. Zamiast alternatywy: pozwolenie, aby z czasem przekształciło się w coś, z czym czujesz się nie do opanowania.
To jest coś, czego desperacko chciałbym zrobić.
2. Upewnij się, że również o Ciebie dbasz
Opieka nad ukochaną osobą, która przechodzi poważną chorobę, może wpłynąć na Ciebie nie tylko emocjonalnie, ale i fizycznie. Stres i niepokój, jakiego doświadczyłem w związku z diagnozą mojej mamy, doprowadziły do zaburzeń snu, ciągłego rozstroju żołądka i zmniejszenia apetytu. To sprawiło, że wsparcie i opieka nad moją mamą było trudniejsze niż było to konieczne.
Priorytetyzacja dobrego samopoczucia za pomocą prostych rzeczy, takich jak dbanie o nawodnienie, regularne jedzenie i radzenie sobie ze stresem, zapewnia, że możesz nadal opiekować się ukochaną osobą w łatwy do opanowania sposób.
3. Poszukaj wsparcia u innych opiekunów
Istnieje wiele zasobów internetowych i osobistych, które ułatwiają łączenie się z innymi opiekunami, np. Family Caregiver Alliance. Inni opiekunowie, zarówno dawni, jak i obecni, rozumieją to wyjątkowe doświadczenie bardziej niż większość przyjaciół lub współpracowników.
Nigdy w pełni nie zbadałem tych opcji, ponieważ obawiałem się, że opieka stanie się częścią mojej tożsamości. Moim zdaniem oznaczało to konieczność konfrontacji z rzeczywistością. I głębię mojego strachu i smutku.
Powinienem był wykorzystać moją przyjaciółkę Jen jako źródło informacji w tym charakterze. W tym czasie była niesamowicie wspierająca, ale mogę sobie tylko wyobrazić, o ile lepiej czułbym się, gdybym podzielił zakres tego, przez co przechodzę, opiekun opiekunowi.
Posłuchaj mojej rady
Moja mama zakończyła leczenie w październiku 2016 r., A skutki uboczne jej leków hormonalnych ustabilizowały się. Czujemy się tak szczęśliwi, że możemy istnieć i odbudowywać się w tej strefie wolnej od raka, powoli wracając do normalności.
Zawsze będę wybierać bycie przy mamie - bez wątpienia. Ale jeśli coś takiego się kiedykolwiek powtórzy, postąpiłbym inaczej.
Zrobiłbym to, koncentrując się na otwartym wyrażaniu swoich uczuć, dbaniu o swój umysł i ciało oraz łączeniu się z innymi, którzy dogłębnie rozumieją wyzwania i zaszczyt opieki nad kimś, kogo kochasz.
Alyssa, przeszczepiona z miasta Bay Area z najlepszymi tacos, spędza wolny czas na szukaniu sposobów dalszego łączenia zdrowia publicznego i sprawiedliwości społecznej. Jest bardzo zainteresowana tym, aby opieka zdrowotna była bardziej dostępna, a pacjent miał mniej wrażeń. Tweetuj ją @AyeEarley.