Mój Tata Nauczył Mnie Tego, Jak żyć Bez Niego

Spisu treści:

Mój Tata Nauczył Mnie Tego, Jak żyć Bez Niego
Mój Tata Nauczył Mnie Tego, Jak żyć Bez Niego

Wideo: Mój Tata Nauczył Mnie Tego, Jak żyć Bez Niego

Wideo: Mój Tata Nauczył Mnie Tego, Jak żyć Bez Niego
Wideo: Szpaku x Chivas - Nic Nie Czuję (AMF BLEND) 2024, Listopad
Anonim

Mój tata miał ogromną osobowość. Był namiętny i żywy, rozmawiał rękami i śmiał się całym ciałem. Ledwo mógł usiedzieć spokojnie. To był ten facet, który wszedł do pokoju i wszyscy wiedzieli, że tam jest. Był miły i opiekuńczy, ale często także nieocenzurowany. Rozmawiał z każdym i ze wszystkimi i zostawiał ich albo uśmiechniętych… albo oszołomionych.

Jako dziecko napełniał nasz dom śmiechem w dobrych i złych czasach. Mówił głupkowatymi głosami przy stole obiadowym i podczas przejażdżek samochodem. Zostawił nawet dziwaczne i zabawne wiadomości na mojej służbowej poczcie głosowej, kiedy dostałem pierwszą pracę w redagowaniu. Chciałbym móc ich teraz słuchać.

Był lojalnym i oddanym mężem mojej matce. Był niesamowicie kochającym ojcem dla mojego brata, mojej siostry i mnie. Jego zamiłowanie do sportu udzieliło się nam wszystkim i pomogło nam głęboko połączyć. Moglibyśmy godzinami rozmawiać o sporcie - wyniki, strategia, trenerzy, sędziowie i wszystko pomiędzy. To nieuchronnie prowadziło do rozmów o szkole, muzyce, polityce, religii, pieniądzach i chłopakach. Rzuciliśmy sobie wyzwanie różnymi punktami widzenia. Te rozmowy często kończyły się krzykiem. Wiedział, jak naciskać moje przyciski, a ja szybko nauczyłem się, jak naciskać jego.

Więcej niż dostawca

Mój tata nie miał wyższego wykształcenia. Był sprzedawcą (sprzedającym systemy tablic księgowych, które są obecnie przestarzałe), który całkowicie za prowizję zapewnił mojej rodzinie styl życia klasy średniej. To wciąż mnie zadziwia.

Jego praca pozwalała mu na luksus elastycznego harmonogramu, co oznaczało, że mógł być w pobliżu po szkole i zajmować się wszystkimi naszymi zajęciami. Nasze przejażdżki samochodem na mecze softball i koszykówki są teraz cennymi wspomnieniami: tylko mój tata i ja, pogrążeni w rozmowie lub śpiewający do jego muzyki. Jestem prawie pewien, że moja siostra i ja byliśmy jedynymi nastolatkami w latach 90., które znały każdą piosenkę Rolling Stones z taśmy ich największych hitów. „Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz” wciąż mnie dociera za każdym razem, gdy to słyszę.

Najlepszą rzeczą, której nauczyli mnie zarówno on, jak i mama, jest docenianie życia i wdzięczność za ludzi, którzy się w nim znajdują. Ich poczucie wdzięczności - za życie i za miłość - zakorzeniło się w nas wcześnie. Mój tata od czasu do czasu mówił o tym, że został powołany do wojny w Wietnamie, kiedy miał niewiele ponad 20 lat i musiał zostawić swoją dziewczynę (moją mamę). Nigdy nie myślał, że dotrze do domu żywy. Czuł się szczęśliwy, że stacjonował w Japonii i pracował jako technik medyczny, mimo że jego praca polegała na zbieraniu historii medycznych rannych żołnierzy i identyfikowaniu tych, którzy zginęli w bitwie.

Nie rozumiałem, jak bardzo to na niego wpłynęło, aż do kilku ostatnich tygodni jego życia.

Moi rodzice wzięli ślub wkrótce po tym, jak mój tata skończył służbę wojskową. Około 10 lat po ślubie ponownie przypomnieli sobie, jak cenny był ich wspólny czas, kiedy u mojej mamy zdiagnozowano raka piersi w trzecim stadium w wieku 35 lat. Z trójką dzieci w wieku poniżej dziewięciu lat wstrząsnęło ich to do głębi. Po podwójnej mastektomii i leczeniu moja mama żyła przez kolejne 26 lat.

Cukrzyca typu 2 zbiera żniwo

Wiele lat później, kiedy moja mama miała 61 lat, dostała przerzutów na raka i zmarła. To złamało serce mojemu tacie. Zakładał, że umrze przed nią z powodu cukrzycy typu 2, którą rozwinął po czterdziestce.

Udostępnij na Pinterest

Przez 23 lata od diagnozy cukrzycy mój tata leczył tę chorobę za pomocą leków i insuliny, ale prawie uniknął zmiany diety. Pojawił się również nadciśnienie, które często jest wynikiem niekontrolowanej cukrzycy. Cukrzyca powoli odbijała się na jego ciele, powodując neuropatię cukrzycową (która powoduje uszkodzenie nerwów) i retinopatię cukrzycową (która powoduje utratę wzroku). 10 lat po rozpoczęciu choroby jego nerki zaczęły zawodzić.

Rok po stracie mamy przeszedł poczwórną bypass i przeżył jeszcze trzy lata. W tym czasie spędzał cztery godziny dziennie na dializie, leczeniu niezbędnym do przeżycia, gdy nerki przestają funkcjonować.

Ostatnie lata życia mojego taty były trudne do zobaczenia. Najbardziej bolesne było patrzenie, jak część jego pizzazzu i energii słabnie. Zacząłem od prób nadążania za nim szybkim chodzeniem po parkingach do pchania go na wózku inwalidzkim na każdą wycieczkę, która wymagała więcej niż kilku kroków.

Przez długi czas zastanawiałem się, czy wszystko, co dziś wiemy o konsekwencjach cukrzycy, było znane, gdy został zdiagnozowany w latach 80., czy lepiej zadbałby o siebie? Czy żyłby dłużej? Prawdopodobnie nie. Moje rodzeństwo i ja bardzo staraliśmy się, aby tata zmienił nawyki żywieniowe i więcej ćwiczył, ale bezskutecznie. Z perspektywy czasu była to przegrana sprawa. Przeżył całe swoje życie - i wiele lat z cukrzycą - bez dokonywania zmian, więc dlaczego miałby nagle zacząć?

Ostatnie tygodnie

Ostatnie tygodnie jego życia sprawiły, że ta prawda o nim była dla mnie głośna i jasna. Neuropatia cukrzycowa w jego stopach spowodowała tyle uszkodzeń, że jego lewa stopa wymagała amputacji. Pamiętam, że spojrzał na mnie i powiedział: „Nie ma mowy, Cath. Nie pozwól im tego zrobić. 12-procentowa szansa na wyzdrowienie to kilka BS”

Ale gdybyśmy odmówili operacji, odczuwałby znacznie większy ból przez pozostałe dni swojego życia. Nie mogliśmy na to pozwolić. Jednak wciąż prześladuje mnie fakt, że stracił stopę tylko po to, by przeżyć jeszcze kilka tygodni.

Zanim przeszedł operację, zwrócił się do mnie i powiedział: „Jeśli mi się nie uda, nie przejmuj się, dzieciaku. Wiesz, to część życia. Życie toczy się dalej”.

Chciałem krzyczeć „To kupa BS”

Po amputacji tata spędził tydzień w szpitalu, dochodząc do siebie, ale nigdy nie poprawił się na tyle, by odesłać go do domu. Został przeniesiony do zakładu opieki paliatywnej. Jego dni były ciężkie. Skończyło się na tym, że na plecach pojawiła się ciężka rana, która została zakażona MRSA. Pomimo pogarszającego się stanu, przez kilka dni nadal był poddawany dializie.

W tym czasie często wychowywał „biednych chłopców, którzy stracili kończyny i mieszkają w 'nam”. Opowiadał też o tym, jakie miał szczęście, że spotkał moją mamę i jak „nie mógł się doczekać, kiedy znów ją zobaczy”. Czasami to, co w nim najlepsze, przebijało się przez niego i rozśmieszał mnie na podłodze, jakby wszystko było w porządku.

„On jest moim tatą”

Kilka dni przed śmiercią mojego taty jego lekarze doradzili, że zaprzestanie dializy jest „humanitarną rzeczą”. Zgodziliśmy się, mimo że oznaczałoby to koniec jego życia. Mój tata też. Wiedząc, że jest bliski śmierci, ja i moje rodzeństwo staraliśmy się powiedzieć właściwe rzeczy i upewnić się, że personel medyczny zrobił wszystko, co mógł, aby zapewnić mu komfort.

- Czy możemy ponownie ułożyć go w łóżku? Możesz przynieść mu więcej wody? Czy możemy podać mu więcej leków przeciwbólowych? pytalibyśmy. Pamiętam, jak asystentka pielęgniarki zatrzymała mnie na korytarzu przed pokojem taty, żeby powiedzieć: „Mogę powiedzieć, że bardzo go kochasz”.

"Tak. To mój tata."

Ale od tego czasu jego odpowiedź została ze mną. - Wiem, że to twój tata. Ale mogę powiedzieć, że jest dla ciebie bardzo wyjątkową osobą. Zacząłem wrzeszczeć.

Naprawdę nie wiedziałem, jak sobie poradzę bez taty. W pewnym sensie jego śmierć przyniosła ból po stracie mojej mamy i zmusiła mnie do uświadomienia sobie, że oboje odeszli, że żadne z nich nie przekroczyło sześćdziesiątki. Żaden z nich nie byłby w stanie przeprowadzić mnie przez rodzicielstwo. Żaden z nich nigdy tak naprawdę nie znał moich dzieci.

Ale mój tata, wierny swojej naturze, przedstawił pewną perspektywę.

Kilka dni przed śmiercią ciągle go pytałem, czy czegoś potrzebuje i czy czuje się dobrze. Przerwał mi i powiedział: „Słuchaj. Ty, twoja siostra i twój brat wyzdrowiejecie, prawda?”

Powtórzył pytanie kilka razy z wyrazem desperacji na twarzy. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że bycie niewygodnym i stawienie czoła śmierci to nie jego zmartwienie. Najbardziej przerażające było dla niego pozostawienie swoich dzieci - mimo że byliśmy dorośli - bez rodziców, którzy by ich pilnowali.

Nagle zrozumiałam, że najbardziej potrzebował nie mnie, żeby upewnić się, że jest mu wygodnie, ale dla mnie, żebym go zapewniła, że po jego nieobecności będziemy żyć jak zwykle. Że nie pozwolilibyśmy, by jego śmierć powstrzymała nas od życia pełnią życia. Że pomimo życiowych wyzwań, wojny, choroby czy straty, będziemy podążać za jego i naszą mamą i nadal opiekować się naszymi dziećmi najlepiej, jak potrafimy. Że będziemy wdzięczni za życie i miłość. Że znajdziemy humor we wszystkich sytuacjach, nawet tych najmroczniejszych. Że razem będziemy walczyć przez całe życie.

Wtedy zdecydowałem się porzucić pytanie „Czy wszystko w porządku?” porozmawiać i zebrał się na odwagę, by powiedzieć: „Tak, tato. Wszystko będzie dobrze”.

Kiedy jego twarz przejęła spokojne spojrzenie, kontynuowałam: - Nauczyłeś nas, jak być. Teraz jest w porządku, żeby odejść.

Cathy Cassata jest niezależną pisarką, która pisze o zdrowiu, zdrowiu psychicznym i zachowaniu ludzi w różnych publikacjach i na stronach internetowych. Regularnie współpracuje z Healthline, Everyday Health i The Fix. Zobacz jej portfolio historii i śledź ją na Twitterze pod adresem @Cassatastyle.

Zalecane: