Jak Wygląda Randkowanie, Gdy Chorujesz Na Przewlekłą Chorobę

Spisu treści:

Jak Wygląda Randkowanie, Gdy Chorujesz Na Przewlekłą Chorobę
Jak Wygląda Randkowanie, Gdy Chorujesz Na Przewlekłą Chorobę

Wideo: Jak Wygląda Randkowanie, Gdy Chorujesz Na Przewlekłą Chorobę

Wideo: Jak Wygląda Randkowanie, Gdy Chorujesz Na Przewlekłą Chorobę
Wideo: Czy można być lekarzem jeśli ma się chorobę psychiczną? - Odpowiadam na pytania o pracę lekarza 2024, Listopad
Anonim

Zdrowie i dobre samopoczucie dotykają każdego z nas inaczej. To historia jednej osoby

W wieku 29 lat zdiagnozowano u mnie reumatoidalne zapalenie stawów. Była młodą matką małego dziecka i umawiającą się z muzykiem w zespole heavy metalowym. Nie wiedziałam nawet, że ktoś w moim wieku może zachorować na artretyzm, nie mówiąc już o tym, z jaką chorobą żyje. Ale wiedziałem, że nasze życie nie będzie już nadawać na tej samej długości fali. Boleśnie odwołaliśmy sprawy i to, co wydawało mi się moim niezakłóconym szczęśliwym życiem, dobiegło końca.

Zagubiony, zdezorientowany i samotny, bałam się - a moje lęki dręczyły mnie jeszcze bardziej, gdy po ponad roku zdiagnozowano u mnie drugą postać zapalenia stawów.

Zbliżając się teraz do 32 lat, jako samotna matka 5-letniego chłopca, myślę o mężczyznach, których lubiłem w wieku 20 lat - mężczyznach, którzy tak nie pasują do kobiety, którą jestem dzisiaj. Myślę o tym, jak szybko czuję, że musiałem dorosnąć przez ostatnie kilka lat. Każdy związek, romans i zerwanie wywarły jakiś wpływ na moje życie, nauczyły mnie o sobie, miłości i tym, czego chcę. Prawdę mówiąc, nigdy nie byłem gotowy, aby się ustatkować, mimo że taki był mój ostateczny cel. Kilka razy nawet przez pomyłkę próbowałem to przyspieszyć - wydawało mi się, że potrzebuję.

Ale to, czego potrzebowałem, to najpierw zaakceptować siebie, a to okazało się trudne.

Depresja i moja własna niepewność wciąż przeszkadzały mi w robieniu jednej rzeczy, którą musiałem zrobić, zanim mogłem się uspokoić: kochać i akceptować siebie. Gdy zdiagnozowano wiele przewlekłych i nieuleczalnych chorób, niepewność ta wymknęła się spod kontroli.

Byłem zły, zgorzkniały i zazdrosny, obserwując, jak życie moich rówieśników toczy się w sposób, w jaki moje nie potrafiły. Większość czasu spędzałem w mieszkaniu, spędzając czas z synem lub spotykając się z lekarzami i lekarzami, nie mogąc uciec od chaotycznego wiru przewlekłej choroby. Nie żyłem życiem, za jakim tęskniłem. Izolowałem się. Wciąż z tym walczę.

Znalezienie kogoś, kto mnie zaakceptuje - całego mnie

Kiedy zachorowałem, uderzyła mnie mroźna prawda, że niektórym osobom mogę się nie podobać, ponieważ będę chora do końca życia. Bolała świadomość, że ktoś nie zaakceptowałby mnie za coś, nad czym naprawdę nie mam kontroli.

Już poczułam bicz mężczyzn negatywnie oceniających moją samotną matkę, z czego jestem najbardziej dumna.

Czułem się jak ciężar. Nawet dzisiaj czasami zastanawiam się, czy bycie samemu nie byłoby prostsze. Ale wychowywanie dziecka i życie z tą chorobą nie jest łatwe. Wiem, że posiadanie partnera - właściwego partnera - byłoby wspaniałe dla nas obojga.

Były momenty, w których zastanawiałem się, czy ktoś mógłby mnie kochać. Jeśli jestem zbyt zawalony. Jeśli przybędę ze zbyt dużym bagażem. Jeśli mam zbyt wiele problemów.

I wiem, co mężczyźni mówią o samotnych matkach. W dzisiejszym świecie randek mogliby z łatwością przechodzić do następnego lepszego dopasowania bez choroby i dziecka. Co tak naprawdę mam do zaoferowania? To prawda, nie ma powodu, dla którego nie mógłbym zrobić tego samego. Zawsze mogę szukać i zawsze mogę być pełen nadziei, pozytywny i co najważniejsze, być sobą.

Koncentrując się na dobrym, a nie złym

To nie zawsze moje dziecko lub moja choroba czasami wysyłały mężczyzn w innym kierunku. To było moje podejście do sytuacji. Byłem negatywny. Więc pracowałem nad tymi kwestiami i nadal nad nimi pracuję. Nadal wymaga ogromnego wysiłku, aby nadążyć za samoopieką, która jest niezbędna, gdy żyje się z przewlekłą chorobą: leki, psychoterapia, ćwiczenia i zdrowa dieta.

Ale dzięki ustalaniu tych priorytetów, a także dzięki mojemu rzecznictwu, jestem w stanie lepiej iść do przodu i być z siebie dumnym. Skupić się na czymś innym niż to, co jest ze mną nie tak, ale raczej na dobru, które jest we mnie i na tym, co mogę z tym zrobić.

I odkryłem, że to właśnie pozytywne nastawienie do mojej diagnozy i mojego życia najbardziej pociąga mężczyzn, gdy mnie poznają.

Nie chcę ukrywać tego, kim jestem

Jedną z niezręcznych części posiadania niewidzialnej choroby jest to, że patrząc na mnie nie możesz powiedzieć, że mam dwie formy zapalenia stawów. Nie wyglądam na to, co myśli przeciętna osoba z zapaleniem stawów. I zdecydowanie nie wyglądam na „chorego” ani „niepełnosprawnego”.

Randki online są najłatwiejszym sposobem na poznanie ludzi. Jako samotna matka malucha ledwo wytrzymuję po 21:00 (a scena w barze nie jest dokładnie tym miejscem, w którym chcę znaleźć miłość - zrezygnowałam z alkoholu dla zdrowia). Przygotowanie się na randkę niesie ze sobą jeszcze więcej wyzwań. Nawet w dzień bez bólu, przymierzanie strojów w celu znalezienia czegoś, co jest zarówno wygodne, jak i dobrze wygląda, pozwala na to, aby wkradać się nieznośne zmęczenie - co oznacza, że muszę się martwić, że mam dość energii na samą randkę!

Dzięki próbom i błędom nauczyłem się, że proste randki w ciągu dnia są najlepsze na początku, zarówno ze względu na moje zmęczenie, jak i niepokój społeczny, który towarzyszy pierwszym randkom.

Wiem, że pierwszą rzeczą, jaką zrobią moje zapałki, gdy dowiedzą się, że mam reumatoidalne zapalenie stawów, będzie wygooglowanie tego - i że pierwszą rzeczą, jaką zobaczą, będą „zdeformowane” ręce i lista objawów obejmujących chroniczny ból i zmęczenie. Często odpowiedź jest w stylu „Ty biedactwo”, po której następuje kilka kolejnych wiadomości, aby być uprzejmym, a następnie: do widzenia. Wiele razy czuję się jak duch natychmiast po tym, jak dowiadują się o mojej niepełnosprawności.

Ale ja nigdy nie ukrywam tego, kim jestem. Artretyzm to teraz ogromna część mojego życia. Jeśli ktoś nie może zaakceptować mnie i zapalenia stawów, które towarzyszy mi lub mojemu dziecku, to jest jego problem, a nie mój.

Moja choroba może nie zagrażać mojemu życiu w najbliższym czasie, ale z pewnością dała mi nowe spojrzenie na życie. A teraz zmusza mnie do innego życia. Pragnę partnera, z którym mógłbym żyć takim życiem, pokonując moje i ich przeciwności. Moja nowa siła, której dziękuję artretyzmowi za pomoc w odkrywaniu, nie oznacza, że nie jestem jeszcze samotna i nie pragnę partnera. Muszę tylko zaakceptować, że randkowanie będzie dla mnie bardziej niż trudne.

Ale nie pozwalam, by mnie to męczyło, ani nie pozwalam sobie na rzucanie się w rzeczy, na które nie jestem gotowy lub na co nie jestem pewien. W końcu mam już swojego rycerza w lśniącej zbroi - syna.

Eileen Davidson jest niewidzialną orędowniczką chorób z Vancouver i ambasadorką Arthritis Society. Jest także matką i autorką Chronic Eileen. Śledź ją na Facebooku lub Twitterze.

Zalecane: