Kiedy ostatnio sprawdzałem, kupowanie środka czyszczącego to nie tylko kupno środka czyszczącego, ale zadanie polegające na otwarciu 50 kart w Chrome i porównaniu nie tylko listy składników, ale także misji marki i recenzji produktów.
Myślę, że ten proces byłby łatwiejszy, gdybym trzymał się środka czyszczącego, który wykonał dobrą robotę za pierwszym razem. Ale gdzie jest w tym zabawa?
Pielęgnacja skóry jest przyjemna ze względu na mikro-ahhh doznania i radość z eksperymentowania.
Wadą eksperymentowania jest to, że nigdy nie czuję się w 100% pewny, „co działa”. Nawet po zapłaceniu czuję się niepewnie i boję się nałożenia produktu na skórę. A jeśli to spowoduje, że wybuchnę? A jeśli podrażnia i wysusza moją skórę?
Mogę „wiedzieć”, jakich składników szukać, ale podzielenie 25-elementowych list składników na pięć produktów jest bardzo czasochłonne. Stąd 50 tabletek na jeden środek czyszczący.
Czasami, tak jak w przypadku peelingu Kylie Skin, internet stoi za naszymi plecami, ostrzegając nas z wyprzedzeniem, aby unikać składników ściernych, takich jak proszek orzechowy. Ale bez przyciągania celebrytów przeciętny człowiek musi całkowicie zaufać marce, czy to poprzez marketing, opakowanie czy recenzje klientów.
Może też będą musieli nauczyć się, jak zaspokajać swoje potrzeby w zakresie pielęgnacji skóry na podstawie list składników. „[Czytanie i sprawdzanie list składników] naprawdę pomaga odróżnić marketing od rzeczywistości” - mówi mi Judit Racz, założycielka INCIDecoder, internetowego narzędzia do zrozumienia list składników (siekaczy) produktów kosmetycznych.
Używam INCIDecodera prawie co tydzień do badania produktów po tym, jak ktoś na reddicie to polecił. Dla mnie najciekawsze jest to, że jest to alternatywa dla witryn, które miały zwyczaj przypisywania wartości moralnej składnikom lub zostały ostatecznie stworzone, aby szumieć na temat własnych produktów.
INCIDecoder to mój sposób na filtrowanie szumów związanych z pielęgnacją skóry
Uwielbiam tę stronę przede wszystkim dlatego, że jest przeciwieństwem tych, których unikam lub nienawidzę. Jest czysty, zorganizowany, poparty badaniami (podają swoje źródła bez prośby o ślepe zaufanie) i wolny od osądów. Na przykład, gdy składnik jest wymieniony jako „obrzydliwy”, oznacza to, że może on uszkodzić barierę skóry lub powodować podrażnienia, a nie dlatego, że znajduje się w „brudnym tuzinie”.
„INCIDecoder to… połączenie niesamowitej technologii z wiedzą kosmetologiczną w celu stworzenia narzędzia, które pozwoli każdemu zrozumieć i przeanalizować listy składników za naciśnięciem jednego przycisku. [Możesz wykorzystać tę stronę, aby] zrozumieć i przeanalizować listę składników produktu kosmetycznego, który Cię interesuje”- wyjaśnia Racz.
INCIDecoder przedstawia fakty i pozostawia decyzję Tobie.
„Oczywiście ocena składnika nigdy nie jest czarno-biała, ale uważamy, że większość dermatologów i innych chemików kosmetycznych zgodziłaby się z większością naszych ocen” - mówi Racz. „A jeśli tak się nie stanie, lub ktoś nie, mamy przyciski opinii na każdej stronie, aby każdy mógł nam pomóc w ulepszaniu naszych informacji”.
Kiedy Racz mówi mi, jak korzystać z witryny, zdaję sobie sprawę, że INCIDecoder był o wiele bardziej przyjazny dla użytkownika, niż myślałem.
Jeśli interesujący Cię produkt nie jest publicznie dostępny w ich bazie danych, możesz założyć konto, aby przesłać własną listę składników lub przesłać zdjęcie listy składników. Witryna natychmiast rozszyfruje listę i poinformuje Cię o dobrodziejstwach i potencjalnych złych. (Zgłoszenie nowych produktów do publicznej akceptacji w bazie danych zajmuje od kilku dni do dwóch tygodni, zanim zostaną one zatwierdzone, ale można też od razu zobaczyć podział produktów, korzystając z bezpośredniego linku).
Zdecydowanie moją ulubioną funkcją jest możliwość porównywania produktów na podstawie ich list składników.
To właśnie dzięki tej stronie znalazłem możliwą podróbkę mojego najdroższego świętego Graala: serum przywracającego Barrier od Marie Veronique i Kristiny Holey w cenie 110 dolarów za butelkę. (Czy mówiłem ci, jak w 2017 r. Nagle wybuchłem pokrzywką i dostałem kontaktowe zapalenie skóry? Cóż, derma faktycznie zalecała krem steroidowy za 200 USD, więc był to znacznie tańszy.)
Dzięki najnowszej funkcji INCIDecodera odkryłem, że płynne złoto Stratii (24 USD) może mieć wystarczającą ilość tych samych gadżetów, aby zastąpić moje ulubione serum odbudowujące. To nie jest dokładna kopia. Zastrzeżona formuła Marie i Kristiny sprawia, że ich produkt jest świętym Graalem. Ale jeśli mogę dać mojemu portfelowi ulgę bez poświęcania swojej skóry, dlaczego nie?
Oczywiście nie można też określić wszystkiego na podstawie samej listy składników
Na przykład linia produktów do pielęgnacji skóry Kylie Jenner: największym pytaniem, jakie musi zadać internet, jest to, czy jest to tylko dodatkowa sprzedaż najbardziej znienawidzonego internetowego peelingu z orzecha włoskiego?
Chociaż INCIDecoder nie może jeszcze łatwo dostarczyć ci tych informacji, Racz ma nadzieję, że w końcu będzie miał funkcję, która rozpozna, gdy różne marki mają tę samą listę składników.
„Rozpoznajemy już dokładne zduplikowane listy składników używane obecnie przez naszych administratorów, aby wiedzieć, czy produkt jest już na stronie, czy nie. Planujemy ulepszyć tę funkcję, aby sprytniej radzić sobie z drobnymi różnicami i uczynić ją funkcją polecającą podobne produkty lub wskazującą duplikaty”- mówi Racz.
Należy jednak pamiętać, że zduplikowana lista składników nie oznacza, że jest to dokładnie ten sam produkt. Formuła ma znaczenie.
Perry Romanowski, bloger i kosmetolog odpowiedzialny za The Beauty Brains, zauważa: „Tak, można mieć tę samą listę składników i nie być tym samym produktem. Z pewnością mogą wystąpić drobne różnice w poziomie receptury, które konsumenci mogą zauważyć lub nie. Najprawdopodobniej różnice nie byłyby zauważalne dla konsumentów”.
Racz się zgadza. „Z listy składników można powiedzieć tylko tyle”, mówi.
Inne funkcje INCIDecoder:
- Porównaj produkty na podstawie listy składników.
- Przeczytaj wyjaśnienia dotyczące składników kosmetyków.
- Poszukaj produktów z określonymi składnikami lub bez.
„Nie znasz dokładnego procentu użytych składników” - wyjaśnia Racz. „Istnieje również wiele składników, które mają wiele rodzajów i klas o dokładnie tej samej nazwie inci i metodzie formułowania. Sposób, w jaki składniki zostały połączone przez chemika formulującego, również może mieć znaczenie”.
Romanowski ostrzega również, że istnieje ryzyko pominięcia czerwonych flag, jeśli nie wiesz, jak prawidłowo czytać listy składników.
„Konsumentów [można] nabrać, aby uwierzyli w błędne informacje o ich produktach. Na przykład, gdy ktoś zobaczy „aloes” na liście składników, może dojść do błędnego wniosku, że aloes ma jakikolwiek wpływ na formułę. Rzeczywistość jest taka, że takie składniki jak wazelina i olej mineralny mają taki wpływ. Aloes służy tylko do celów marketingowych”.
W takim razie dobrze, że INCIDecoder rozkłada przeznaczenie składników. Ponieważ składniki są często wymienione według stężenia, zobaczenie aloesu na etykiecie, ale zauważenie go na dole inci, może być czerwoną flagą, którą marka próbuje wprowadzić w błąd.
Mimo to, ze względu na portfel, podwójne sprawdzenie listy składników nie zaszkodzi.
„Pomagają konsumentom w znalezieniu tańszych receptur, które będą działać równie dobrze, jak drogie produkty” - mówi Romanowski. „Jeśli listy składników formuły są podobne, produkty mogą działać bardzo podobnie”.
W końcu czytanie list składników to hobby - ale takie, które mnie uwalnia i chroni
Nie powinniśmy oczekiwać, że internet, nawet przy tysiącach polubień i recenzji, powie nam, co jest dobre dla naszej skóry. (Tak, słyszałem paradoks w tym, że ja, redaktor ds. Urody, napisałem go na maszynie). Ostatecznie, jaki produkt lub składnik dla Ciebie jest kwestią zrozumienia skóry jako skóry. To, co działa dla Kylie, niekoniecznie będzie działać dla Ciebie.
Albo może.
W końcu nawet produkt, którym gardzi internet, nadal będzie ulubionym produktem fanów. Ives 'Fresh Skin Apricot Scrub, wspomniana wcześniej Kylie dupe, zdobyła nagrodę Allure's Reader Choice Award od 2004 do 2018 roku (z wyjątkiem jednego razu w 2008).
Niezwykle trudno jest odrzucić pogląd, że używanie czegoś złego dla skóry nie jest również komentarzem do ciebie jako osoby. Niedawno odbyłem dzień rozmów na temat pielęgnacji skóry, podczas których przekonałem moich przyjaciół, aby wyrzucili St. Ives, codzienne Clarisonic i inne kwasy z rutyny. Nic na to nie poradzę, udzielając rad, które zawdzięczam dobrym intencjom, sprawiłem, że poczuli się źle i winni za stan swojej skóry.
Jednocześnie nasze kanały społecznościowe są bardziej zasypane modnymi hasłami dotyczącymi pielęgnacji skóry. Rozmowa o „pięknie reprezentuje to, kim jesteś jako osoba” szybko zmienia się w zysk, bez zastanawiania się, jak wpływa na konsumentów.
Jeśli nie sądziłeś, że pielęgnacja skóry jest procesem politycznym w 2017 roku, cóż, sposób, w jaki marki określają cele skóry, opowiadając się za przejrzystością, ekologią i włączeniem, niezaprzeczalnie pokazuje, że tak jest teraz.
Czasami daję się nabrać na marketing, a czasami wierzę, że marka jest autentyczna. Ale często, kiedy mam dość hałasu, wracam do czytania list składników. Jak wspomina Racz, jeśli chodzi o rozszyfrowanie między marketingiem a rzeczywistością, listy składników są „często najbardziej uczciwą częścią opakowania produktu”.
Christal Yuen jest redaktorką Healthline, która pisze i redaguje treści dotyczące seksu, urody, zdrowia i dobrego samopoczucia. Nieustannie szuka sposobów, aby pomóc czytelnikom w ukształtowaniu własnej drogi zdrowia. Możesz ją znaleźć na Twitterze.