Moje życie Jako Współmałżonka Osoby Z Cukrzycą Typu 1

Moje życie Jako Współmałżonka Osoby Z Cukrzycą Typu 1
Moje życie Jako Współmałżonka Osoby Z Cukrzycą Typu 1

Wideo: Moje życie Jako Współmałżonka Osoby Z Cukrzycą Typu 1

Wideo: Moje życie Jako Współmałżonka Osoby Z Cukrzycą Typu 1
Wideo: Jak wygląda życie z cukrzycą typu 1? | Miałem wysoki poziom cukru przez cały dzień?! | Nie słodzę 2024, Listopad
Anonim

Przez całe moje życie wiele moich wspomnień nie było niezwykłych. Miałem bardzo normalne dzieciństwo w rodzinie z klasy średniej. Moje życie nigdy nie było naprawdę szalone, dopóki nie spotkałem Brittany, cukrzyka typu 1.

Teraz wiem, że „szaleństwo” brzmi ostro, ale tym właśnie jest ta choroba. Walczy z tobą zębami i pazurami, próbując złamać twojego ducha. Myślisz, że masz wszystko pod kontrolą iw ciągu 5 minut próbujesz przywrócić kogoś do świadomości. Chyba nigdy nie wyobrażałem sobie, jako małe dziecko, jeżdżąc na rowerze po okolicy, że kobieta, w której się zakocham, będzie miała taką walkę na wyciągnięcie ręki.

Poznaliśmy się w 2009 roku, kiedy jedyny pomysł na cukrzycę, jaki miałem, był taki, jaki widziałem w telewizji. Że „z dietą i ćwiczeniami przestajesz brać insulinę na cukrzycę”. Więc spotykając Brittany, nie sądziłem, że to taka zła choroba.

Spotykaliśmy się przez około cztery miesiące, a potem zamieszkaliśmy razem. Wtedy rzeczywistość cukrzycy typu 1 kopnęła mnie w twarz. Cukrzyca zmieniła moje życie. Dodało to tyle komplikacji dla nas obojga, że dwa lata, które spędziliśmy razem mieszkając bez ubezpieczenia i jakby wyrzuceni z gniazda, to najbardziej żywe wspomnienia z mojego życia.

„Jej chorobę można opanować” - pamiętam, jak mówił nam endokrynolog. Przy odpowiednim zarządzaniu i zaopatrzeniu możesz mieć normalne życie. Naprawdę jedyny problem, o którym ci nie mówią, to fakt, że „łatwe do opanowania życie” ma wysoką cenę. Dlatego moje życie stało się naprawdę trudne. Musieliśmy nie tylko upewnić się, że na stole jest jedzenie, a czynsz został opłacony, ale musieliśmy również upewnić się, że mamy wystarczającą ilość insuliny i zapasów testowych na miesiąc. Nie trzeba więc mówić, że nasze dwie prace z minimalną płacą nie były wystarczające.

Miałem wtedy pickupa, więc po pracy jeździłem po wszystkich kompleksach mieszkaniowych w mieście. Za każdym razem, gdy ktoś zostaje eksmitowany, ma możliwość zabrania wszystkiego, co chce, a to, co zostawia, jest umieszczane w śmietniku. Zacząłem więc zbierać pozostawione meble i wystawiać je na aukcje i sprzedawać je online. (Dostarczyłbym nawet za niewielką opłatą 20 $.) To nie było dla nas zgarnięcia pieniędzy. Jednak kupił fiolkę insuliny i może 50 pasków testowych, gdybyśmy mieli dobrą wyprzedaż. To nie jest mój najbardziej dumny moment w życiu - po prostu opłacił rachunki.

Skończyło się na tym, że tak bardzo zalegaliśmy z czynszem, że eksmitowano nas z naszego mieszkania. Było to albo miejsce do życia, albo życie Bretanii i wybraliśmy to drugie. Na szczęście moi rodzice kupili przyczepę w małym parku dla samochodów kempingowych dla seniorów i mogliśmy się tam wprowadzić.

Podczas naszego pobytu w kompleksie mieszkaniowym Brittany otrzymała wykształcenie w zakresie pomocy medycznej, a ja rozpocząłem praktykę jako instalator dywanów dla mojego ojca. Kiedy więc wprowadziliśmy się do przyczepy, nasze prace były lepiej płatne, a czynsz został obniżony. Nie musiałem już szukać mebli. Wciąż jednak nieubezpieczeni, Brittany i ja wydaliśmy duże części naszej wypłaty, aby pozwolić sobie na podstawy cukrzycy: dwa rodzaje insuliny, glukometr, paski testowe i strzykawki. Chociaż Brittany nie reglamentowała już zapasów, ciągła walka z cukrzycą wciąż trwała.

Pewnego ranka około 5 rano odebrałem telefon. Na drugim końcu telefonu był nieznany głos, który mówił mi, że Brittany opuszczała salę gimnastyczną, kiedy straciła przytomność z niskiego poziomu i wycofała mój samochód do lasu. Więc byliśmy tutaj, trochę bardziej ustabilizowani finansowo, a ta drańska choroba wciąż podnosiła głowę.

Musiałem zrobić więcej, aby pomóc w tej chorobie, więc zaciągnąłem się do marynarki wojennej USA. Teraz byliśmy dobrze ubezpieczeni z ciągłymi glukometrami, pompami insulinowymi i płatną opieką medyczną. Wciąż patrzę wstecz na te czasy w moim życiu jako lekcję, a obecnie często myślę, jak absolutnie banany to były. Naprawdę dźgam mnie w bok, kiedy myślę o tym, ile innych dzieci przez to przechodzi i czy trzeba być bogatym, aby wieść przyzwoite życie z cukrzycą typu 1.

Brittany, mama trójki moich dzieci i moja kochająca żona, założyła bloga dla innych chorych na cukrzycę typu 1, aby wiedzieć, że nie są sami. Rozpoczęła nawet proces tworzenia organizacji non-profit, aby pomóc dzieciom, które są niedostatecznie ubezpieczone, uzyskać jak najlepsze życie. Nie mogłem sobie wyobrazić kobiety, w którą się rozwinie, ale jestem pewien, że przeszedłem przez wszystkie kłopoty związane z utrzymaniem jej na powierzchni, aby mieć szansę cieszyć się osobą, którą się stała. Cukrzyca na pewno zmieniła moje życie i do tej pory była to walka. Ale cieszę się, że to ścieżka, którą wybrałem.

Mitchell Jacobs jest zaciągnięty do marynarki wojennej i żonaty z Brittany Gilleland, która od ponad 14 lat choruje na cukrzycę typu 1. Razem mają troje dzieci. Brittany obecnie bloguje na thediabeticjourney.com i podnosi świadomość na temat cukrzycy typu 1 w mediach społecznościowych. Brittany ma nadzieję, że dzieląc się swoją historią, inni również poczują się do tego upoważnieni: bez względu na to, gdzie jesteśmy w tej podróży, wszyscy jesteśmy w tym razem. Śledź Brittany i jej historię na Facebooku.

Zalecane: