Jak Się Czujesz Niepokój, Gdy Tracisz Rodzica, Który Był Wszystkim

Jak Się Czujesz Niepokój, Gdy Tracisz Rodzica, Który Był Wszystkim
Jak Się Czujesz Niepokój, Gdy Tracisz Rodzica, Który Był Wszystkim

Wideo: Jak Się Czujesz Niepokój, Gdy Tracisz Rodzica, Który Był Wszystkim

Wideo: Jak Się Czujesz Niepokój, Gdy Tracisz Rodzica, Który Był Wszystkim
Wideo: DEPRESJA - Co Robić? Czego NIE Robić? 2024, Może
Anonim

Ważne wydarzenia życiowe zdarzają się ludziom żyjącym z przewlekłymi problemami ze zdrowiem psychicznym, tak jak wszyscy inni. Ponieważ wszyscy - u podstaw tego wszystkiego - jesteśmy po prostu ludźmi żyjącymi własnym życiem i znajdującymi swoją drogę, pomimo naszych osobistych wyzwań.

Po prostu ważne wydarzenia mogą mieć szczególnie dotkliwy wpływ na ludzi już obciążonych umysłem, który wydaje się działać przeciwko nim, a nie z nimi.

Śmierć rodzica może spowodować, że ktoś wypadnie z torów. Dla wielu ludzi, przynajmniej kiedy są gotowi, by naprawić swój umysł, wiedzą, że tory są proste. Ale dla ludzi żyjących z chronicznym lękiem i depresją ścieżki są często krzywe.

Jak na kogoś tak przepełnionego życiem, śmierć mojego taty była szokująco nagła i przebiegła bez wydarzeń.

Zawsze wyobrażałem sobie, jak powoli patrzę, jak jego umysł wpada w chorobę Alzheimera, gdy jego ciało się pogarsza, aż nie mógł dotrzeć do Jackson Hole w Wyoming na zimowy wyjazd na narty: jego ulubione wydarzenie roku. Byłby smutny, że nie mógł jeździć na nartach, ale żyłby dobrze do swoich 90-tych lat, tak jak jego mama, powiedziałem sobie, gdy był starszy.

Zamiast tego dostał zawału serca w środku nocy. A potem go nie było.

Nigdy się nie pożegnałem. Nigdy więcej nie zobaczyłem jego ciała. Tylko jego skremowane szczątki, miękki szary pył ułożony w pusty drewniany cylinder.

Musisz zrozumieć, że to był ktoś, kto był życiem każdej imprezy, epicka postać znana zarówno ze swojej hałaśliwej osobowości i dziko animowanej opowieści, jak i jego cichych, przypominających zen rozmyślań, gdy słońce zachodziło nad falistymi pustynnymi wzgórzami widocznymi z jego podwórko.

To był ktoś, kto miał obsesję na punkcie prowadzenia aktywnego stylu życia, zdrowego odżywiania się i wyprzedzania potencjalnych problemów zdrowotnych na starość. Podobnie jak rak, na który był wielokrotnie leczony profilaktycznie na skórę, niektóre pozostawiły mu twarz pełną rubinowych plam na tygodnie, pozostawiając nas zdumionych jego determinacją, by żyć długo i dobrze.

Żyłem z chronicznym lękiem i depresją, zanim umarł mój ojciec. Ale rodzaj niepokoju, który odczuwałem w miesiącach po jego śmierci - i nadal odczuwam czasami - był nieziemski.

Nigdy nie ogarnął mnie taki niepokój, że nie mogłem skupić się na najprostszym zadaniu w pracy. Nigdy nie piłem pół piwa, czułem się, jakbym połykał wiadro błyskawic. Nigdy nie czułam niepokoju i depresji tak zsynchronizowanych ze sobą, że przez miesiące byłam całkowicie zmarznięta, ledwo mogłam jeść ani spać.

Okazuje się, że to dopiero początek.

Na początku moją postawą było zaprzeczenie. Trudno, jak stary. Ucieknij od bólu, wkładając całą swoją energię w pracę. Zignoruj te napady lęku, które wydają się nasilać każdego dnia. To tylko oznaki słabości. Moc przez to i wszystko będzie dobrze.

Oczywiście to tylko pogorszyło sytuację.

Mój niepokój wypływał coraz częściej na powierzchnię i stawał się coraz trudniejszy do chodzenia na palcach lub odpychania na bok. Mój umysł i ciało próbowały mi coś powiedzieć, ale uciekałem przed tym - gdziekolwiek mogłem sobie wyobrazić.

Ale zanim zacząłem szukać uzdrowienia, zanim znalazłem motywację do działania, mój niepokój osiągnął punkt kulminacyjny w napadzie paniki.

Szczerze mówiąc, śmierć mojego taty nie była jedynym czynnikiem. Mój niepokój - stłumiony i zaniedbany przez miesiące - stale narastał. A potem scenę przygotował długi weekend przepełnienia. To wszystko było częścią mojego zaprzeczenia w tamtym czasie.

Zaczęło się od przyspieszenia bicia mojego serca, uderzenia w klatkę piersiową. Potem przyszły spocone dłonie, potem ból i ucisk w klatce piersiowej, a następnie narastające poczucie lęku, że wieko zaraz pęknie - że moje zaprzeczenie i ucieczka od emocji spowoduje to, co wywołało mój niepokój w pierwszej miejsce: zawał serca.

Wiem, brzmi to przesadnie. Ale zdaję sobie sprawę z objawów zawału serca, ponieważ mój ojciec zmarł na jeden i dlatego, że przez cały dzień czytam artykuły zdrowotne dotyczące mojej codziennej pracy - niektóre z nich o znakach ostrzegawczych zawału serca.

Tak więc w moim szalonym stanie umysłu dokonałem szybkich obliczeń: szybkie bicie serca plus spocone dłonie i ból w klatce piersiowej to zawał serca.

Sześć godzin później - po tym, jak strażacy podłączyli moją klatkę piersiową do monitora kardiologicznego i patrzyli przez chwilę szeroko otwartymi oczami na maszynę, po tym, jak sanitariusz w karetce próbował mnie uspokoić, zapewniając mnie, że „była tylko mała szansa, że to było zawał serca”, po tym, jak pielęgniarka na izbie przyjęć powiedziała mi, żebym naprzemiennie ściskał pięści i puszczał je, aby znaleźć ulgę od mrowienia w przedramionach - miałem chwilę, aby zastanowić się, jak niezdrowe było zaniedbanie mojego niepokoju oraz depresja i emocje związane ze śmiercią mojego ojca.

Mam żywe wspomnienie, jak mój ojciec wygłaszał pochwałę dla swojej matki na jej pogrzebie. Stał przed kościołem pełnym ludzi, którzy ją kochali i wypowiedział tylko kilka początkowych słów, zanim wybuchnął płaczem.

W końcu zebrał się i poddał tak namiętnej, przemyślanej refleksji nad jej życiem, że nie pamiętam, żebym widział suchość oka, kiedy skończył.

Zorganizowaliśmy nie jeden, nie dwa, ale trzy różne nabożeństwa pogrzebowe dla mojego ojca. Było zbyt wielu ludzi, którym na nim zależało, rozsianych po zbyt wielu miejscach, że jedna lub dwie po prostu nie wystarczały.

Na każdym z tych pogrzebów myślałem o pochwale, jaką dał swojej matce, i szukałem siły, by zrobić to samo dla niego - uczcić jego życie wymownym streszczeniem wszystkiego, co miał na myśli dla wielu ludzi, którzy go kochali.

Ale za każdym razem stałem w milczeniu zmrożony, bojąc się łez, które popłyną mi z oczu, gdy zacznę mówić kilka pierwszych słów.

Słowa nadeszły trochę za późno, ale przynajmniej przyszły.

Bardzo tęsknię za moim ojcem. Tęsknię za nim każdego dnia.

Wciąż próbuję zrozumieć jego nieobecność i jak się smucić. Ale jestem wdzięczny, że jego śmierć zmusiła mnie do spojrzenia do wewnątrz, do podjęcia kroków w celu uzdrowienia mojego lęku i depresji oraz do użycia moich słów, aby pomóc innym zacząć stawić czoła własnym lękom.

Jego śmierć wysłała mój niepokój na księżyc. Ale spada, powoli, na swój sposób, na własną ścieżkę, z każdym małym krokiem w kierunku uzdrowienia, z powrotem na orbitę.

Steve Barry jest pisarzem, redaktorem i muzykiem mieszkającym w Portland w stanie Oregon. Pasjonuje się destygmatyzacją zdrowia psychicznego i edukacją innych o realiach życia z chronicznym lękiem i depresją. W wolnym czasie jest początkującym autorem tekstów i producentem. Obecnie pracuje jako starszy redaktor w Healthline. Śledź go na Instagramie.

Zalecane: