Umrzesz, Ale Zachowaj Spokój. W Porządku

Spisu treści:

Umrzesz, Ale Zachowaj Spokój. W Porządku
Umrzesz, Ale Zachowaj Spokój. W Porządku

Wideo: Umrzesz, Ale Zachowaj Spokój. W Porządku

Wideo: Umrzesz, Ale Zachowaj Spokój. W Porządku
Wideo: Zachowaj spokój 2024, Może
Anonim

„W co się ubierasz na wypadek śmierci?” Zadałem sobie pytanie, kiedy przygotowywałem się do wzięcia udziału w zawsze wyprzedanym wydarzeniu w San Francisco o nazwie You're Going to Die, czyli YG2D.

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym wydarzeniu, poczułem pokrewną atrakcję i nagłą odrazę. W końcu moja ciekawość wygrała i gdy tylko e-mail zapowiadający następne wydarzenie trafił do mojej skrzynki odbiorczej, kupiłem bilet.

Ubrałem się na czarno i usiadłem w pierwszym rzędzie - jedyne wolne miejsce.

Następnie na scenę wszedł założyciel Ned

Lubię go opisywać jako duży mężczyzna-dziecko. Osoba z całego serca. Płakał, śmiał się, inspirował i uziemił nas w ciągu kilku minut.

Zacząłem krzyczeć razem z publicznością: „Umrę!” Strach przed słowem „umrzeć” opuścił pokój, uważany za zniknięty przez następne trzy godziny.

Kobieta z widowni podzieliła się swoim pragnieniem śmierci przez samobójstwo i tym, jak często odwiedzała most Golden Gate. Inny podzielił się informacjami o procesie utraty chorego ojca za pośrednictwem postów na Facebooku, które zebrał. Ktoś podzielił się piosenką o jej siostrze, od której nie słyszała od lat.

Chociaż nie planowałem się podzielić, poczułem się zainspirowany, aby wyjść na scenę i porozmawiać o stracie. Z rozpaczą czytałem wiersz o swoich walkach. Pod koniec nocy strach przed umieraniem i śmiercią opuścił pokój i moją pierś.

Obudziłem się następnego ranka, czując ciężar z ramion. Czy to było takie proste? Czy mówienie o śmierci bardziej otwarcie jest naszą przepustką do uwolnienia nas od tego, czego prawdopodobnie najbardziej się boimy?

Natychmiast następnego dnia skontaktowałem się z Nedem. Chciałem wiedzieć więcej.

Ale co najważniejsze, chcę, aby jego przesłanie dotarło do jak największej liczby osób. Jego odwaga i wrażliwość są zaraźliwe. Wszyscy przydałoby się trochę - i kilka rozmów o śmierci.

Ten wywiad został zredagowany ze względu na zwięzłość, długość i przejrzystość.

Jak zaczął się YG2D?

Stowarzyszenie Graduate Literature Association SFSU [San Francisco State University] poprosiło mnie o zorganizowanie wydarzenia, które w twórczy sposób połączyło studentów i społeczność. W maju 2009 roku prowadzę pierwszy otwarty mikrofon. I to był początek przedstawienia.

Ale YG2D narodził się z długiej, bardziej złożonej historii mojego życia. Zaczęło się od mojej mamy i jej prywatnej walki z rakiem. U niej zdiagnozowano raka piersi, gdy miałam 13 lat i przez 13 lat wielokrotnie walczyłam z rakiem. Wraz z tą chorobą i potencjalną śmiercią, jaką nawiedziła naszą rodzinę, wcześnie zostałem narażony na śmiertelność.

Ale ze względu na prywatność mojej matki związaną z jej chorobą, śmierć również nie była dla mnie dostępna.

W tym czasie chodziłam na wiele poradni żałobnych i byłam w całorocznej grupie wsparcia dla osób, które straciły rodzica.

Skąd wzięła się nazwa?

Mój kumpel, który pomagał przy wydarzeniach, zapytał, dlaczego to robię. Pamiętam, jak odpowiadałem po prostu: „Ponieważ… umrzesz”.

Po co trzymać gdzieś ukryte słowa lub muzykę, skoro to wszystko w końcu zniknie? Nie traktuj siebie tak poważnie. Bądź tutaj i ofiaruj jak najwięcej z siebie, póki możesz. Umrzesz.

Sprawy zaczęły się poważniejsze, gdy…

Przedstawienie w większości przybrało swój kształt, kiedy przeniosło się do Viracocha, przypominającego trumnę miejsce na parterze w świecącym podziemnym świecie San Francisco. Wtedy też zmarła mama mojej żony i stało się dla mnie niezaprzeczalne, czego potrzebowałem od serialu:

Udostępnij na Pinterest

Miejsce, w którym można być wrażliwym i regularnie dzielić się rzeczami, które są najbliższe mojemu sercu, tym, co mnie definiuje, niezależnie od tego, czy jest to bolesna strata mojej mamy i teściowej, czy też codzienna walka o znalezienie inspiracji i znaczenia poprzez otwieranie do mojej śmiertelności. Okazuje się, że wielu ludzi tego potrzebuje - więc robiąc to razem, tworzymy społeczność.

Jak działa YG2D?

You're Going to Die: Poetry, Prose & Everything Goes odbywa się w pierwszy i trzeci czwartek każdego miesiąca w The Lost Church w San Francisco.

Oferujemy bezpieczną przestrzeń do zanurzenia się w rozmowie o śmiertelności, rozmowie, której być może nie mamy często w naszym codziennym życiu. To przestrzeń, w której ludzie mogą być otwarci, wrażliwi i przeżywać złamane serca.

Każdy wieczór jest współprowadzony przez Scotta Ferretera lub Chelsea Coleman, muzyków, którzy utrzymują ze mną tę przestrzeń. Zapraszamy uczestników do zarejestrowania się na miejscu i podzielenia się nimi przez maksymalnie pięć minut.

Może to być piosenka, taniec, wiersz, opowieść, sztuka, naprawdę wszystko, czego chcą. Jeśli przekroczysz pięciominutowy limit, wejdę na scenę i cię przytulę.

Jaka jest reakcja ludzi, gdy opowiadasz im o wydarzeniu?

Może chorobliwa ciekawość? Fascynacja? Czasami ludzie są zaskoczeni. I faktycznie, czasami myślę, że to najlepsza miara wartości You're Going to Die - kiedy ludzie czują się niekomfortowo! Zajęło mi trochę czasu, zanim pewnie i z łatwością zakomunikowałem, o czym jest to wydarzenie.

Udostępnij na Pinterest

Śmierć jest tajemnicą, jak pytanie bez odpowiedzi, a przyjęcie tego jest rzeczą świętą. Dzielenie się tym razem czyni to magicznym.

Kiedy wszyscy razem mówią „umrę”, jako społeczność, ponownie ściągają zasłonę.

Czy warto unikać rozmowy o śmierci?

Śmiertelność czasami może być niewyrażona. A jeśli nie jest wyrażony, to utknął. Potencjał ewolucji, zmiany i powiększania się jest zatem ograniczony. Jeśli jest jakaś mądrość w nie mówieniu o śmiertelności, to może jest to nasz instynkt, aby obchodzić się z nią ostrożnie, trzymać ją blisko naszych serc, w zamyśleniu iz wielką intencją.

Jak godzisz ten dysonans: jeśli chodzi o nas i bliskich przyjaciół, boimy się śmierci, a mimo to możemy zagrać w grę lub obejrzeć film, w którym umierają tłumy ludzi?

Kiedy śmierć nie jest codziennym doświadczeniem w miejscu, w którym mieszkasz (jak w kraju na wojnie), często jest trzymana na dystans. Szybko się go odgarnął.

Wprowadzono system szybkiego załatwiania spraw.

Pamiętam, jak byłem w sali szpitalnej z matką. Nie mogli pozwolić mi przebywać z jej ciałem dłużej niż 30 minut, prawdopodobnie znacznie krócej, a potem może w domu pogrzebowym tylko przez pięć minut.

Teraz czuję się świadomy tego, jak ważne jest, abyśmy mieli czas i przestrzeń, aby w pełni się smucić.

Jak ktoś może zacząć zmieniać swój stosunek do śmierci?

Myślę, że czytając książkę „Who Dies?” to świetny początek. Dokument „The Griefwalker” może być również konfrontacją i otwarciem. Innymi słowy:

1. Zrób miejsce, aby porozmawiać z innymi lub wysłuchać innych w żałobie. Nie wydaje mi się, żeby w życiu było coś bardziej przemieniającego niż słuchanie i otwartość. Jeśli ktoś bliski kogoś stracił, po prostu idź tam i bądź tam.

2. Wyjaśnij, czego się opłakujesz. To może być dawno, tak dawno, jak w twojej młodości, twoich przodkach i przez to, przez co przeszli i nie udało im się wystarczająco zrzucić.

3. Stwórz przestrzeń i otwartość na tę stratę i smutek. Angela Hennessy podzieliła się swoim manifestem żalu podczas naszego programu podczas tygodnia Re: Imagine End-of-Life na OpenIDEO.

Mówi: „Codziennie smućcie się. Każdego dnia znajdź czas na smutek. Rozpacz codzienne gesty. Robiąc to, co robisz, powiedz, czego się smucisz i bądź konkretny”.

4. Pamiętaj, że często nie są to codzienne sprawy, z którymi masz do czynienia na powierzchni, na przykład problemy z pracą. Wiele moich życiowych doświadczeń, które przyniosły wielkie piękno, zrodziło się z pracy nad traumą i cierpieniem. To coś, co jest w tobie stare, pod wszystkimi codziennymi rzeczami, do których chcesz się dostać. To pojawia się, kiedy ujawnia się twoja śmiertelność.

Śmierć oferuje tę praktykę, to oczyszczenie. Kiedy siedzisz w tej prawdzie, zmienia to twój stosunek do życia. Śmierć zrzuca wszystkie warstwy i pozwala zobaczyć rzeczy najwyraźniej.

Niektórzy mówią, że jak dużo o czymś rozmawiamy, to nam się przydarzy

Na przykład, jeśli powiem: „Umrę”, to właściwie stworzyłem swoją śmierć następnego dnia? Cóż, tak, uważam, że cały czas tworzysz swoją rzeczywistość. […] To zmiana perspektywy.

Jakieś plany ekspansji do innych miast?

Zdecydowanie. Myślę, że rozwój społeczności online poprzez podcast w tym roku zwiększy prawdopodobieństwo trasy koncertowej. To jeden z kolejnych kroków. Zacznie się od bardziej regularnych programów kuratorskich. Również w przygotowaniu.

Jeśli jesteś w Bay Area, weź udział w następnym pokazie BIG YG2D w Great American Music Hall 11 sierpnia. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej o tym wydarzeniu lub odwiedź www.yg2d.com.

Jessica pisze o miłości, życiu i tym, o czym boimy się rozmawiać. Została opublikowana w Time, The Huffington Post, Forbes i nie tylko, a obecnie pracuje nad swoją pierwszą książką „Child of the Moon”. Możesz przeczytać jej prace tutaj, zapytać ją o cokolwiek na Twitterze lub prześladować ją na Instagramie.

Zalecane: