Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii

Spisu treści:

Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii
Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii

Wideo: Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii

Wideo: Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii
Wideo: Złamałem zakaz babci i niemal przypłaciłem to życiem 2024, Może
Anonim

Pierwsza ciąża była dla nas pewnym zaskoczeniem. Właśnie „wyciągnęliśmy bramkarza” kilka tygodni wcześniej i byliśmy na miesiącu miodowym, kiedy zaczęły mi się objawy. Powitałem ich mieszaniną zaprzeczenia i niedowierzania. Jasne, miałem mdłości i zawroty głowy, ale założyłem, że to jet lag.

Wiedzieliśmy, kiedy mój okres spóźnił się o 2 dni i zaczęły mnie boleć piersi. Nie byliśmy nawet w pełni za drzwiami z naszej podróży, zanim złapaliśmy stary test ciążowy.

Na początku druga linia nie była wyraźna, ale mój mąż zaczął google. „Najwyraźniej linia to linia!” potwierdził promienieje. Pobiegliśmy do Walgreens i po trzech kolejnych testach było już jasne - byliśmy w ciąży!

W obliczu lęków pomimo straty

Przez większość życia nie chciałem mieć dzieci. Szczerze mówiąc, dopiero po spotkaniu z mężem pomyślałam o takiej możliwości. Powiedziałem sobie, że to dlatego, że jestem niezależny. Żartowałem, że to dlatego, że nie lubiłem dzieci. Udawałem, że wystarczy moja kariera i pies.

Nie pozwalałem sobie przyznać, że byłem przerażony. Widzisz, przez całe życie wiele straciłem, od mamy i brata po kilku przyjaciół i bliższą rodzinę. Nieważne, jakie rodzaje strat możemy napotkać regularnie, na przykład ciągły ruch lub życie, które zawsze się zmienia.

Mój mąż był tak pewien, że chce mieć dzieci, a ja byłam tak pewna, że chcę z nim być, że zmusiło mnie to do stawienia czoła swoim lękom. Robiąc to, zdałem sobie sprawę, że nie chodzi o to, że nie chcę rodziny. Bałem się ich stracić.

Tak więc, kiedy pojawiły się dwie linie, nie czułam czystej radości. To był czysty terror. Nagle zapragnąłem tego dziecka bardziej niż czegokolwiek w całym moim życiu, a to oznaczało, że mam coś do stracenia.

Niedługo po naszym pozytywnym teście nasze obawy niestety się spełniły i poroniliśmy.

Próba zajścia w ciążę to przejażdżka kolejką górską

Zalecali odczekanie trzech pełnych cykli przed ponowną próbą. Zastanawiam się teraz, czy to miało mniej wspólnego z regeneracją ciała, a bardziej ze stanem psychicznym, ale ciągle słyszałem, że próbowanie od razu jest w rzeczywistości dobrym pomysłem. Że organizm jest bardziej płodny po stracie.

Oczywiście każda sytuacja jest inna i powinieneś skonsultować się z lekarzem w sprawie wyboru odpowiedniego dla siebie czasu, ale byłem gotowy. Wiedziałem teraz, czego chcę. Tym razem miało być zupełnie inaczej. Zrobiłbym wszystko dobrze. Nie zamierzałem zostawiać niczego przypadkowi.

Zacząłem czytać książki i zbierać informacje. W ciągu kilku dni przeczytałem od deski do deski „Take Charge of Your Fertility” Toni Wechsler. Kupiłem termometr i stałem się bardzo intymny z szyjką macicy i płynem z szyjki macicy. Czułem się jak kontrola, kiedy właśnie doświadczyłem całkowitej utraty kontroli. Nie zrozumiałam jeszcze, że utrata kontroli jest pierwszym posmakiem macierzyństwa.

Wystarczył jeden cykl, by trafić w dziesiątkę. Kiedy nie mogłam przestać płakać po obejrzeniu filmu o chłopcu i jego psie, wymieniliśmy z mężem porozumiewawcze spojrzenia. Tym razem chciałem zaczekać na test. Dla pewności spóźnić się cały tydzień.

Nadal mierzyłem temperaturę każdego ranka. Twoja temperatura wzrasta podczas owulacji, a jeśli pozostaje wysoka, zamiast stopniowo spadać podczas zwykłej fazy lutealnej (dni po owulacji do okresu), jest to silny wskaźnik, że możesz zajść w ciążę. Mój był dość wysoki, ale było też kilka spadków.

Każdego ranka była kolejką górską. Jeśli temperatura była wysoka, byłem zachwycony; kiedy spadł, wpadłem w panikę. Pewnego ranka spadł znacznie poniżej linii podstawowej i byłam przekonana, że znowu poroniłam. Sam i ze łzami w oczach wbiegłem do łazienki z testem.

Wyniki mnie zszokowały.

Dwie wyraźne linie. Czy to może być?

Zadzwoniłem do lekarza w panice. Biuro zostało zamknięte. Zadzwoniłam do męża do pracy. „Myślę, że poronię”, nie było sposobem, w jaki chciałem przedstawić to ogłoszenie o ciąży.

Mój ginekolog wezwał mnie do badania krwi i prawie pobiegłem do szpitala. Przez następne 5 dni śledziliśmy moje poziomy hCG. Co drugi dzień czekałem na telefony z wynikami, przekonany, że to zła wiadomość, ale liczby nie tylko się podwajały, ale też rosły w zawrotnym tempie. To się naprawdę działo. Byliśmy w ciąży!

O mój Boże, byliśmy w ciąży.

Wraz z narodzinami radości, tak samo jak obawy. Kolejka górska była wyłączona i znowu biegła.

Nauka życia ze strachem i radością - w tym samym czasie

Kiedy usłyszałem bicie serca dziecka, byłem na izbie przyjęć w Nowym Jorku. Miałem silny ból i myślałem, że poronię. Dziecko było zdrowe.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że to chłopiec, skoczyliśmy z radości.

Kiedy miałam dzień wolny od objawów w pierwszym trymestrze, płakałam ze strachu, że go tracę.

Kiedy poczułem, jak kopie po raz pierwszy, zaparło mi dech w piersiach i nadaliśmy mu imię.

Kiedy mój brzuch pojawiał się prawie 7 miesięcy, byłam przekonana, że jest w niebezpieczeństwie.

Teraz, gdy pokazuję, a on kopie jak zawodnik, nagle wracam do radości.

Żałuję, że nie mogłem ci powiedzieć, że obawy w magiczny sposób zniknęły podczas drugiej ciąży. Ale nie jestem już pewien, czy możemy kochać bez strachu przed stratą. Zamiast tego dowiaduję się, że rodzicielstwo polega na nauce życia z radością i strachem jednocześnie.

Rozumiem, że im coś jest cenniejsze, tym bardziej boimy się, że odejdzie. A co może być cenniejsze niż życie, które tworzymy w sobie?

Sarah Ezrin jest motywatorem, pisarką, nauczycielką jogi i trenerem nauczycieli jogi. Mieszkająca w San Francisco, gdzie mieszka ze swoim mężem i psem, Sarah zmienia świat, ucząc miłości własnej, jednej osoby na raz. Więcej informacji na temat Sarah można znaleźć na jej stronie internetowej www.sarahezrinyoga.com.

Zalecane: