Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii

Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii
Straciłam Pierwszą Ciążę, Ale To Nie Koniec Mojej Historii
Anonim

Pierwsza ciąża była dla nas pewnym zaskoczeniem. Właśnie „wyciągnęliśmy bramkarza” kilka tygodni wcześniej i byliśmy na miesiącu miodowym, kiedy zaczęły mi się objawy. Powitałem ich mieszaniną zaprzeczenia i niedowierzania. Jasne, miałem mdłości i zawroty głowy, ale założyłem, że to jet lag.

Wiedzieliśmy, kiedy mój okres spóźnił się o 2 dni i zaczęły mnie boleć piersi. Nie byliśmy nawet w pełni za drzwiami z naszej podróży, zanim złapaliśmy stary test ciążowy.

Na początku druga linia nie była wyraźna, ale mój mąż zaczął google. „Najwyraźniej linia to linia!” potwierdził promienieje. Pobiegliśmy do Walgreens i po trzech kolejnych testach było już jasne - byliśmy w ciąży!

W obliczu lęków pomimo straty

Przez większość życia nie chciałem mieć dzieci. Szczerze mówiąc, dopiero po spotkaniu z mężem pomyślałam o takiej możliwości. Powiedziałem sobie, że to dlatego, że jestem niezależny. Żartowałem, że to dlatego, że nie lubiłem dzieci. Udawałem, że wystarczy moja kariera i pies.

Nie pozwalałem sobie przyznać, że byłem przerażony. Widzisz, przez całe życie wiele straciłem, od mamy i brata po kilku przyjaciół i bliższą rodzinę. Nieważne, jakie rodzaje strat możemy napotkać regularnie, na przykład ciągły ruch lub życie, które zawsze się zmienia.

Mój mąż był tak pewien, że chce mieć dzieci, a ja byłam tak pewna, że chcę z nim być, że zmusiło mnie to do stawienia czoła swoim lękom. Robiąc to, zdałem sobie sprawę, że nie chodzi o to, że nie chcę rodziny. Bałem się ich stracić.

Tak więc, kiedy pojawiły się dwie linie, nie czułam czystej radości. To był czysty terror. Nagle zapragnąłem tego dziecka bardziej niż czegokolwiek w całym moim życiu, a to oznaczało, że mam coś do stracenia.

Niedługo po naszym pozytywnym teście nasze obawy niestety się spełniły i poroniliśmy.

Próba zajścia w ciążę to przejażdżka kolejką górską

Zalecali odczekanie trzech pełnych cykli przed ponowną próbą. Zastanawiam się teraz, czy to miało mniej wspólnego z regeneracją ciała, a bardziej ze stanem psychicznym, ale ciągle słyszałem, że próbowanie od razu jest w rzeczywistości dobrym pomysłem. Że organizm jest bardziej płodny po stracie.

Oczywiście każda sytuacja jest inna i powinieneś skonsultować się z lekarzem w sprawie wyboru odpowiedniego dla siebie czasu, ale byłem gotowy. Wiedziałem teraz, czego chcę. Tym razem miało być zupełnie inaczej. Zrobiłbym wszystko dobrze. Nie zamierzałem zostawiać niczego przypadkowi.

Zacząłem czytać książki i zbierać informacje. W ciągu kilku dni przeczytałem od deski do deski „Take Charge of Your Fertility” Toni Wechsler. Kupiłem termometr i stałem się bardzo intymny z szyjką macicy i płynem z szyjki macicy. Czułem się jak kontrola, kiedy właśnie doświadczyłem całkowitej utraty kontroli. Nie zrozumiałam jeszcze, że utrata kontroli jest pierwszym posmakiem macierzyństwa.

Wystarczył jeden cykl, by trafić w dziesiątkę. Kiedy nie mogłam przestać płakać po obejrzeniu filmu o chłopcu i jego psie, wymieniliśmy z mężem porozumiewawcze spojrzenia. Tym razem chciałem zaczekać na test. Dla pewności spóźnić się cały tydzień.

Nadal mierzyłem temperaturę każdego ranka. Twoja temperatura wzrasta podczas owulacji, a jeśli pozostaje wysoka, zamiast stopniowo spadać podczas zwykłej fazy lutealnej (dni po owulacji do okresu), jest to silny wskaźnik, że możesz zajść w ciążę. Mój był dość wysoki, ale było też kilka spadków.

Każdego ranka była kolejką górską. Jeśli temperatura była wysoka, byłem zachwycony; kiedy spadł, wpadłem w panikę. Pewnego ranka spadł znacznie poniżej linii podstawowej i byłam przekonana, że znowu poroniłam. Sam i ze łzami w oczach wbiegłem do łazienki z testem.

Wyniki mnie zszokowały.

Dwie wyraźne linie. Czy to może być?

Zadzwoniłem do lekarza w panice. Biuro zostało zamknięte. Zadzwoniłam do męża do pracy. „Myślę, że poronię”, nie było sposobem, w jaki chciałem przedstawić to ogłoszenie o ciąży.

Mój ginekolog wezwał mnie do badania krwi i prawie pobiegłem do szpitala. Przez następne 5 dni śledziliśmy moje poziomy hCG. Co drugi dzień czekałem na telefony z wynikami, przekonany, że to zła wiadomość, ale liczby nie tylko się podwajały, ale też rosły w zawrotnym tempie. To się naprawdę działo. Byliśmy w ciąży!

O mój Boże, byliśmy w ciąży.

Wraz z narodzinami radości, tak samo jak obawy. Kolejka górska była wyłączona i znowu biegła.

Nauka życia ze strachem i radością - w tym samym czasie

Kiedy usłyszałem bicie serca dziecka, byłem na izbie przyjęć w Nowym Jorku. Miałem silny ból i myślałem, że poronię. Dziecko było zdrowe.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że to chłopiec, skoczyliśmy z radości.

Kiedy miałam dzień wolny od objawów w pierwszym trymestrze, płakałam ze strachu, że go tracę.

Kiedy poczułem, jak kopie po raz pierwszy, zaparło mi dech w piersiach i nadaliśmy mu imię.

Kiedy mój brzuch pojawiał się prawie 7 miesięcy, byłam przekonana, że jest w niebezpieczeństwie.

Teraz, gdy pokazuję, a on kopie jak zawodnik, nagle wracam do radości.

Żałuję, że nie mogłem ci powiedzieć, że obawy w magiczny sposób zniknęły podczas drugiej ciąży. Ale nie jestem już pewien, czy możemy kochać bez strachu przed stratą. Zamiast tego dowiaduję się, że rodzicielstwo polega na nauce życia z radością i strachem jednocześnie.

Rozumiem, że im coś jest cenniejsze, tym bardziej boimy się, że odejdzie. A co może być cenniejsze niż życie, które tworzymy w sobie?

Sarah Ezrin jest motywatorem, pisarką, nauczycielką jogi i trenerem nauczycieli jogi. Mieszkająca w San Francisco, gdzie mieszka ze swoim mężem i psem, Sarah zmienia świat, ucząc miłości własnej, jednej osoby na raz. Więcej informacji na temat Sarah można znaleźć na jej stronie internetowej www.sarahezrinyoga.com.

Zalecane: