Pewnego popołudnia, kiedy byłam młodą mamą z małym dzieckiem i niemowlęciem w wieku zaledwie kilku tygodni, moja prawa ręka poczuła mrowienie, gdy odkładałam pranie. Próbowałem wyrzucić to z głowy, ale mrowienie utrzymywało się przez cały dzień.
Mijały dni, a im więcej uwagi poświęcałem mrowieniu - i im bardziej zacząłem się martwić o jego możliwą nikczemną przyczynę - tym bardziej uporczywe stawało się to uczucie. Po mniej więcej tygodniu mrowienie zaczęło się rozprzestrzeniać. Teraz poczułem to w mojej prawej stopie.
Wkrótce nie było to tylko mrowienie. Dramatyczne, żenujące drgania mięśni przeskakiwały pod moją skórą jak szarpane, dudniące struny fortepianu. Czasami wyładowania elektryczne uderzały mi w nogi. A co najgorsze, zacząłem odczuwać głęboki, tępy ból mięśni we wszystkich moich kończynach, który pojawiał się i znikał równie nieprzewidywalnie, jak harmonogram drzemki mojego dziecka.
W miarę postępu moich objawów zacząłem panikować. Moja trwająca całe życie hipochondria przerodziła się w coś bardziej skupionego i wojowniczego - mniej jak troska, a bardziej jak obsesja. Przeszukałem internet w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, co może być przyczyną tej dziwnej serii fizycznych zdarzeń. Czy to było stwardnienie rozsiane? A może to ALS?
Dużą część mojego dnia i moją energię psychiczną poświęcałem na rozwiązywanie potencjalnych przyczyn tych dziwnych fizycznych problemów.
Uchwycenie diagnozy sprawiło, że szukałem
Oczywiście odwiedziłam też swojego lekarza. Na jego polecenie posłusznie umówiłam się na wizytę u neurologa, który nie miał dla mnie żadnych wyjaśnień i skierował mnie do reumatologa. Reumatolog spędził ze mną 3 minuty, zanim definitywnie stwierdził, że cokolwiek mam, to nie wchodzi w zakres jego praktyki.
W międzyczasie mój ból trwał nieprzerwanie, bez żadnych wyjaśnień. Wiele badań krwi, skanów i procedur wróciło do normy. W sumie odwiedziłem dziewięciu praktykujących, z których żaden nie był w stanie określić przyczyny moich objawów - i żaden z nich nie wydawał się skłonny włożyć wiele wysiłku w to zadanie.
W końcu moja pielęgniarka powiedziała mi, że w przypadku braku rozstrzygających dowodów nazwałaby moje objawy fibromialgią. Odesłała mnie do domu z receptą na lek powszechnie stosowany w leczeniu tej choroby.
Z gabinetu wyszedłem zdruzgotany, ale nie do końca chciałem uwierzyć w tę diagnozę. Czytałem o oznakach, objawach i przyczynach fibromialgii, a ten stan po prostu nie był zgodny z moim doświadczeniem.
Połączenie umysłu i ciała jest bardzo realne
W głębi duszy zacząłem odczuwać, że chociaż moje objawy były bardzo fizyczne, być może ich pochodzenie nie było. Przecież nie byłam ślepa na to, że każdy wynik badania wskazywał, że jestem „zdrową” młodą kobietą.
Moje poszukiwania w Internecie doprowadziły mnie do odkrycia mniej znanego świata medycyny ciała i umysłu. Teraz podejrzewałem, że przyczyną mojego dziwnego, lokomotywnego bólu mogą być moje własne emocje.
Nie było dla mnie stracone, na przykład, że moja obsesja na punkcie moich objawów wydawała się podsycać ich ogień i że zaczęły się one w okresie ogromnego stresu. Nie tylko opiekowałem się dwójką dzieci, które prawie nie spały, ale straciłem obiecującą karierę, aby to zrobić.
Poza tym wiedziałem, że z mojej przeszłości utrzymywały się emocjonalne problemy, które zamiatałem pod dywan przez lata.
Im więcej czytałem o tym, jak stres, niepokój, a nawet długotrwała złość mogą objawiać się objawami fizycznymi, tym lepiej poznawałem siebie.
Pomysł, że negatywne emocje mogą powodować objawy fizyczne, to nie tylko woo-woo. Liczne badania potwierdzają to zjawisko.
Zastanawiające i niepokojące jest to, że pomimo nacisku wszystkich moich lekarzy na medycynę opartą na dowodach, żaden z nich nigdy nie sugerował takiego związku. Gdyby tylko to zrobili, zaoszczędziłoby mi to miesięcy bólu i udręki - i jestem pewien, że nie skończyłbym z niechęcią do lekarzy, która dręczy mnie do dziś.
Zajęcie się moim zdrowiem psychicznym pomogło mi wyleczyć
Kiedy zacząłem zwracać uwagę na emocje związane z bólem, pojawiły się wzorce. Chociaż rzadko doświadczałem epizodów bólu w środku bardzo stresującej sytuacji, często odczuwałem konsekwencje następnego dnia. Czasami samo oczekiwanie na coś nieprzyjemnego lub wywołującego niepokój wystarczało, aby wywołać ból w rękach i nogach.
Zdecydowałem, że nadszedł czas, aby zająć się moim przewlekłym bólem z punktu widzenia ciała i umysłu, więc poszedłem do terapeuty, który pomógł mi zidentyfikować źródła stresu i złości w moim życiu. Pisałem i medytowałem. Przeczytałem każdą książkę o zdrowiu psychicznym i fizycznym, którą mogłem dostać. I odezwałem się do mojego bólu, mówiąc mu, że nie ma nade mną władzy, że nie był tak naprawdę fizyczny, ale emocjonalny.
Stopniowo, gdy stosowałem tę taktykę (i poprawiałem niektóre miary samoopieki), moje objawy zaczęły ustępować.
Jestem wdzięczny, że mogę powiedzieć, że w 90% przypadków nie odczuwam bólu. W dzisiejszych czasach, kiedy dostaję charakterystyczny ból, zwykle potrafię wskazać na emocjonalny wyzwalacz.
Wiem, że może to brzmieć nieprawdopodobnie i dziwacznie, ale jeśli jest jedna rzecz, której się nauczyłem, to to, że stres działa w tajemniczy sposób.
W końcu jestem wdzięczny za to, czego dowiedziałem się o swoim zdrowiu
Kiedy zastanawiam się nad 18 miesiącami mojego życia, które spędziłem na poszukiwaniu medycznych odpowiedzi, widzę, że ten czas był ważną edukacją.
Chociaż czułem się rutynowo odrzucany i przekazywany przez lekarzy, brak zaangażowania sprawił, że stałem się moim własnym adwokatem. To sprawiło, że jeszcze goręcej zanurzyłem się w poszukiwaniu odpowiedzi, które byłyby dla mnie prawdziwe, niezależnie od tego, czy pasowałyby do kogoś innego.
Wytyczenie własnego alternatywnego kursu zdrowia otworzyło mi umysł na nowe ścieżki uzdrowienia i sprawiło, że znacznie bardziej zaufałem swoim jelitom. Jestem wdzięczny za te lekcje.
Moim kolegom z zagadnień medycznych mówię tak: szukaj dalej. Szlifuj swoją intuicję. Nie poddawaj się. Kiedy staniesz się swoim własnym adwokatem, może się okazać, że zostaniesz także swoim własnym uzdrowicielem.
Sarah Garone, NDTR, jest dietetykiem, niezależną pisarką o zdrowiu i blogerką kulinarną. Mieszka z mężem i trójką dzieci w Mesa w Arizonie. Znajdź, jak dzieli się praktycznymi informacjami na temat zdrowia i odżywiania oraz (głównie) zdrowymi przepisami w A Love Letter to Food.