Niepłodność: Najbardziej Samotny Klub, W Jakim Kiedykolwiek Należałem

Spisu treści:

Niepłodność: Najbardziej Samotny Klub, W Jakim Kiedykolwiek Należałem
Niepłodność: Najbardziej Samotny Klub, W Jakim Kiedykolwiek Należałem

Wideo: Niepłodność: Najbardziej Samotny Klub, W Jakim Kiedykolwiek Należałem

Wideo: Niepłodność: Najbardziej Samotny Klub, W Jakim Kiedykolwiek Należałem
Wideo: Niepłodność – przyczyny i metody leczenia 2024, Listopad
Anonim

The Other Side of Grief to serial o zmieniającej życie sile straty. Te potężne historie z perspektywy pierwszej osoby badają wiele powodów i sposobów, w jakie doświadczamy żalu i poruszamy się po nowej normalności

Relacja oparta na miłości i przede wszystkim nienawiści z moim układem rozrodczym sięga pewnego niedzielnego popołudnia, kiedy byłam w ósmej klasie.

Nadal twierdzę, że okres był moim najgorszym dniem. Nie chciałem świętować. Raczej chowałem się w sypialni przez cały dzień, mając nadzieję, że to po prostu zniknie.

Moje uczucia zmieniły się podczas studiów. Uzyskanie okresu było jak otrzymanie dokładnie tego, czego chciałeś na Boże Narodzenie.

Tak! Uff! W końcu pomyślałem, że nigdy tu nie dotrzesz! Ten mały wesoły taniec na desce sedesowej oznaczał, że bez względu na to, jaką zabawę miałem w tym miesiącu, mogłem być zabawą trochę dłużej.

Grałem w tę grę ze sobą przez 31 miesięcy z rzędu, zanim w końcu poszedłem do lekarza.

Każda kobieta, która kiedykolwiek została przygotowana do zajścia w ciążę i założenia rodziny, wie, że obserwujesz swój cykl bliżej niż powiadomienie o wysyłce na skrzynce wina.

Przez prawie trzy lata śledziłam owulację, koordynowałam określone dni seksualne, a potem wstrzymywałam oddech, mając nadzieję, że okres się nie pojawi.

Miesiąc po miesiącu tylko jedna mała czerwona kropka oznaczała, że nie ma sensu próbować dwóch różowych linii.

W miarę jak miesiące sumowały się i zamieniały w lata prób, czułem się coraz bardziej pokonany. Byłam urażona tymi, którzy mnie otaczali, którzy bez wysiłku zachodzili w ciążę. Kwestionowałam wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem, co mogło wpłynąć na moją płodność lub przynieść złą karmę.

Rozwinęłam nawet przytłaczające poczucie uprawnień. Mój mąż i ja byliśmy małżeństwem, mieliśmy stopnie naukowe i kredyt hipoteczny - dobrzy ludzie, którzy oddali się naszej społeczności. Dlaczego nie zasłużyliśmy na dziecko, skoro już je dostawali niektórzy z naszych nastoletnich członków rodziny?

Niektóre dni były wypełnione głębokim, obolałym smutkiem, a inne dniami nie do opanowania.

Czas między wspaniałym seksem rodzenia dzieci a charakterystycznym znakiem, że nie zadziałał, był ekscytujący. Zawsze ufałem, że ta sesja to zrobiła, to była ta.

Ale w końcu zauważyłem, że wpatruję się w jeszcze jedną nieudaną próbę, wymazując notatki ołówkiem z kalendarza i czekając od nowa.

Samotnie stawiać czoła bólowi z powodu tabu dotyczącego niepłodności

Niepłodność to najbardziej samotny klub, do jakiego kiedykolwiek należałem.

Nikt nie może naprawdę wczuć się w to. Nawet twoja mama i najlepsza przyjaciółka na całe życie mogą tylko powiedzieć „przepraszam”.

I to nie ich wina, że nie wiedzą, co robić. Nie wiesz, co robić. Twój partner nawet nie wie, co robić.

To jedyna rzecz, którą oboje chcecie sobie dać bardziej niż cokolwiek… a po prostu nie możecie.

Miałem szczęście, że miałem partnera, który był ze mną all-in - dzieliliśmy smutek i ciężar, a potem świętowanie. Zgodziliśmy się, że to „nasza” bezpłodność, coś, z czym musimy się wspólnie zmierzyć.

Niepłodność jest owiana tabu i wstydu, więc czułem, że nie mogę o tym otwarcie mówić. Odkryłem, że jest niewiele informacji, które mógłbym zidentyfikować lub z którymi mógłbym się połączyć. Zostałem sam z pierwotną tęsknotą, z połamanymi częściami.

O ile mogłem zarządzać swoimi uczuciami między cyklami, każdego miesiąca byłem zmuszony pamiętać dokładnie, gdzie byliśmy i ponownie zagłębiać się w intensywne rozczarowanie.

Niepłodność zainfekowała nasze życie jak wirus.

Pomyślałem, że wszystko w porządku, pogódź się z tym, po prostu żyj tak szczęśliwie i w pełni, jak tylko potrafimy jako dwójka. Ale zawsze czekało na mnie przy każdym baby shower, gdzie wzbierał smutek i wysyłał mnie do łazienki ze szlochem.

Zawsze na mnie czekało, gdy nieznajomy w samolocie zapyta, ile mam dzieci, a ja nie musiałbym mówić żadnego.

Zawsze na mnie czekało, kiedy na weselu ciotka w dobrych intencjach zganiła nas, że nie daliśmy jej dziecka do zabawy, jakby jej potrzeby w tym scenariuszu były większe niż nasze.

Pragnąłem dziecka i rodziny - być matką - bardziej niż czegokolwiek w życiu.

A przegapienie tego - mimo że jeszcze nie wiedziałem, czego tak naprawdę mi brakowało - wydawało mi się stratą.

Image
Image

Udostępnij na Pinterest

Our Science Baby i utrzymujące się poczucie, że brakuje mi więcej

Przez dwa lata próbowaliśmy samodzielnie zajść w ciążę, zanim zwróciliśmy się o pomoc do lekarza.

Ta pierwsza wizyta u lekarza zmieniła się w cztery miesiące wykonywania podstawowych wykresów temperatury ciała, co przełożyło się na sprawdzenie części ciała u męża, co przekształciło się w diagnozę wrodzonego braku nasieniowodów, co przekształciło się w kolejne cztery lata czekania i oszczędzania na Cykl zapłodnienia in vitro (IVF) o wartości 20000 USD.

Gotówka. Z kieszeni.

W końcu przeszliśmy przez proces IVF w 2009 roku, po pięciu latach prób, czekania i nadziei.

Trzeba przyznać, że mieliśmy szczęście. Nasz pierwszy cykl był udany, co było dobre, ponieważ zgodziliśmy się na jeden i gotowy plan: albo to zadziałało, albo ruszyliśmy dalej.

Sam cykl był brutalny - emocjonalnie i fizycznie.

Miałem 67 kolejnych dni zastrzyków (podczas upalnego lata w Kansas), czasami dwa dziennie. Każde uderzenie wydawało się postępem, ale przypominało mi też, jak niesprawiedliwe było to wszystko.

Z każdym szturchnięciem czułem, jak cena od 20 do 1500 dolarów za zastrzyk tryska mi pod skórę.

Ale było warto.

Udostępnij na Pinterest

Dziewięć miesięcy później mieliśmy doskonale zdrową, piękną dziewczynę.

Ma teraz 8 lat i moja wdzięczność za nią nie zna granic. Nasi przyjaciele nazywają ją Science Baby. I zgodnie ze mną i obietnicą mojego męża, jest naszą jedyną.

Tworzymy całkiem solidny trójpak. Chociaż w tym momencie nie mogę sobie wyobrazić, że nasze życie jest inne, często trudno nie zastanawiać się, czego przegapiliśmy, nie mając więcej dzieci.

Przez długi czas ludzie pytali, czy będziemy mieli inny. Zastanawialiśmy się nad tym, ale zgodziliśmy się, że emocjonalnie, fizycznie i finansowo nie mieliśmy w sobie kolejnego hazardu IVF. Gdyby to nie wyszło tak samo, byłbym zepsuty. Zdruzgotany.

Żal z powodu niepłodności, nawet po tym, jak pozornie ją przezwyciężyłeś, nigdy w pełni nie znika.

Czeka na Ciebie za każdym razem, gdy Twoi znajomi opublikują zdjęcie z okazji ich ciąży i zdasz sobie sprawę, że nigdy więcej nie będziesz mógł rozkoszować się własnymi wiadomościami dotyczącymi ciąży.

Czeka na Ciebie za każdym razem, gdy Twoi znajomi przedstawiają swoich najstarszych swoim najmłodszym, a słodycz może zepsuć internet, ale nigdy nie wiesz, jak to jest.

Czeka na Ciebie za każdym razem, gdy Twoje dziecko osiąga kamień milowy i zdajesz sobie sprawę, że jest to nie tylko pierwsza rzecz warta świętowania, ale nigdy, przenigdy nie będzie kolejna.

Obecnie wykonuję histerektomię, ponieważ od zajścia w ciążę mam dwa miesiączki. Każdy przypomina mi, że są bezsensowne i marnują mój czas, bo nic z tego nie wyniknie.

Śmieję się z tego, jak zatoczyłem koło w moim życiu z tym zjawiskiem i jak zaczynam rozmawiać z własną córką o miesiączce.

Ten trudny związek z czymś, nad czym nie mam kontroli - a jednak coś, co dyktowało mi tak dużo życia - nadal nade mną panuje.

Czasami jestem wdzięczny, bo przyniósł mi to największy prezent. Na innych wciąż przypomina mi, że ani razu nie dowiedziałem się, jak to jest sikać na patyk i na zawsze zmienić bieg swojego życia.

Chcesz przeczytać więcej historii ludzi poruszających się po nowej normalności, gdy napotykają nieoczekiwane, zmieniające życie, a czasem tabu momenty żalu? Sprawdź całą serię tutaj.

Udostępnij na Pinterest

Brandi Koskie jest założycielką Banter Strategy, w której jest strategiem treści i dziennikarką zdrowia dla dynamicznych klientów. Ma ducha wędrowania, wierzy w siłę dobroci, pracuje i bawi się z rodziną u podnóża Denver.

Zalecane: