Za mało o tym rozmawiamy: posiłki to dużo pracy.
Gotowanie obiadu to często najbardziej intensywna praca w ciągu dnia. Myślę, że wszyscy, od osób z depresją proszących o szybkie przepisy po mamy, które przysięgają na Instant Pot, mogą się zgodzić. Jest to szczególnie prawdziwe po dniu, w którym nic nie poszło dobrze; jedzenie może stać się wyczerpujące.
Zanim mój chłopak i ja wyszliśmy dzisiaj z łóżka, musiałem dokładnie nakreślić, gdzie i co zjem na śniadanie. Gdybyśmy tego nie zrobili, po prostu pominąłbym posiłki do kolacji.
W końcu prawie zrobiliśmy to dzień wcześniej: bajgiel każdy o 11 rano i wspólne tapas patatas bravas przed naszą kolacją o 19:15, ponieważ zaczęły boleć nam żołądki.
Fakt, że byliśmy w stanie zarejestrować bóle głodowe, był oznaką poprawy naszego ciała i mózgu
Kilka dni wcześniej mogłem operować muffinką lub przypadkowym wyborem przekąsek przed 20:00 i zdałem sobie sprawę, że nie jem wystarczająco. Potem zamawiałam jedzenie, bo po prostu nie mogłam się zmusić do gotowania.
Tak było przez dwa tygodnie. Do dzisiaj.
Dzisiaj właśnie wyrzuciłem worek na śmieci zawierający pudełka na wynos i nie czuję z tego powodu zbytniego wstydu.
Chodziło o to, że byłem leniwy. To było to, że byłem zmęczony. Wszystko to powinno być ważne, niezależnie od tego, czy mam depresję, czy nie - co robię. Byłem przygnębiony i byłem w najgorszym momencie, gdzie głód i apetyt zupełnie zniknęły.
Gotowanie to nie tylko praca; w najgorszych chwilach jest to także akt troski i praca z miłością. A w najgorszym przypadku mój stan psychiczny lubi upierać się, że nie zasługuję na dbanie o siebie ani na miłość.
Gotowanie nie jest tak łatwe, jak się wydaje, gdy masz depresję
Wielu millenialsów jest oczernianych za zamawianie na wynos zamiast gotowania lub przygotowywania posiłków w domu.
Taylor Lorenz, reporter techniczny w The Atlantic, został wyśmiewany w całym kraju za zakup tostów z awokado za 22 dolary. Wstyd związany z jedzeniem na wynos osiągnął zupełnie nowy poziom, do tego stopnia, że kawa za 5 dolarów jest oczerniana przez trenerów pieniędzy.
Ale rzecz w tym, że próbowałem gotować dla siebie, kiedy byłem w depresji. Bardzo się starałem. Wszystko to wywołało myśli samobójcze
Pewnego razu po tym, jak dotknąłem ust zimnego ryżu. Nie chodziło tylko o to, że było zimno. W tym momencie lodowaty ryż stał się kumulacją niepowodzeń. Niepowodzenie w gotowaniu na parze jedzenia, niedokonanie pracy, brak jedzenia od 9:30
Nie mogłem nawet zrobić czegoś tak prostego jak jedzenie! Skończyło się na tym, że szlochałem do kolacji z włączonym Netflixem, kładąc się spać z nadzieją, że jutro nie nadejdzie.
Innym razem, gdy gotowałem pierogi. Co mogłoby pójść źle?
Wiedziałem, jak gotować wodę; Wiedziałem, jak czekać. Tym razem, mimo że był to kolejny mój pierwszy posiłek tego dnia, instrukcje były tak proste. Nie było mowy, żebym zawiódł. Wtedy moja babcia, która mieszka na górze, zeszła na dół, aby mnie powitać i powiedziała: „Nie jesz żadnego ryżu?”
Nie jesz ryżu? to metafora. Znaczenie nabrało większego znaczenia w ciągu ostatnich pięciu lat jego słuchania. W ryżu, jak mówi moja babcia, nie chodzi o to, czy mój posiłek jest „zdrowy” (zdrowy po zachodzie, gdzie talerz jest określony porcjami ziaren, warzyw i białka). W ryżu nie chodzi nawet o to, czy moje pierogi będą smakować lepiej (nie, bo to były pierogi wodne).
Kiedy moja babcia mówi o ryżu, chodzi o to, czy mój posiłek jest „prawdziwy”. To mnie rozdzieliło, ponieważ poczułem zwiększoną presję, czy moje życie jest prawdziwe, czy robię właściwe rzeczy, dzięki którym warto żyć.
Więc dwa razy próbowałem gotować. Jedyne, co mi wyszło, to pomysł, że życie nie jest warte życia.
To, jak cenimy jedzenie, ma znaczenie
Na szczęście jestem w stanie oddzielić żywność od powszechnie przyjętej definicji „zdrowej”. Nie martwię się o to, czy rodzaj jedzenia „działa na moje hormony” lub „naraża moje komórki na ryzyko”. Potrafię intuicyjnie jeść z umiarem.
Pracuję nad tym, jak docenić swój apetyt i zrozumieć, że pragnienie określonego rodzaju posiłku nie jest złe.
Kultura dietetyczna tak bardzo nas pochłonęła docenianiem głodu, fizycznego zapotrzebowania organizmu na paliwo, jako narzędzia ograniczającego, że demonizujemy nasz naturalny apetyt lub pragnienie jedzenia, które przynosi radość. Ta kultura uczy nas, że powinniśmy kontrolować apetyt lub zmieniać go tak, aby nakładał się tylko na głód.
Ale nie czuję głodu. Nie wiem, jak inaczej rozumieć jedzenie. Jedzenie ma dla mnie znaczenie tylko w kontekście: zastrzyk energii, estetyczna przyjemność, nowe, piękne wspomnienie… Kiedy muszę je postrzegać tylko jako narzędzie przetrwania, kiedy jestem u szczytu depresji, jedzenie i przetrwanie nie mają znaczenia Dla mnie.
W rzeczywistości przestaję szukać kontekstu w jedzeniu. Staje się rybą bez wody, trzepoczącą desperacko, ponieważ nie może robić tego, co potrafi najlepiej: pływać. Umiera z nudów. To właśnie mówił do mnie mój mózg: jedzenie bez kontekstu jest bez znaczenia i jest takie nudne. I tak, umrę bez tego, ale Boże, życie jest takie nudne.
Kiedyś myślałem, że brak jedzenia jest naturalny, ponieważ nie jestem głodny. Moje ciało nie wysyłało mi żadnych znaków ostrzegawczych, więc?
Dopiero niedawno, kiedy zaakceptowałem, że muszę jeść na wynos, zdałem sobie sprawę, jak ważny jest dla mnie apetyt jako narzędzie samoopieki. To był instynkt, na którym musiałem się oprzeć, kiedy nie miałem ochoty jeść.
Głębia tego, jak męczące jest jedzenie, wykracza daleko poza gotowanie. Mam to szczęście, że mam sytuację dochodową i życiową, w której mogę pozwolić sobie na 14 dni z rzędu na wynos, w jednym z najdroższych miast na świecie.
Nawet wtedy zajęło mi chwilę rozsądku, żeby zapytać, dlaczego wstydzę się, patrząc na mój kosz na śmieci. Nie powinnam czuć się źle, zamawiając co wieczór jedzenie.
Znalezienie nowego związku z jedzeniem
Teraz, gdy najgorsza z mojej depresji ustępuje, jedzenie odzyskało swój pierwotny kontekst: czuć się produktywnym. Może to być smutne, ale prawda jest taka, że nie jestem pewien, czy kiedykolwiek będę w stanie samodzielnie nadać potrawom znaczenie.
Ale na razie potrafię lepiej odróżniać głód od apetytu - w ten sam sposób, w jaki potrafię odróżnić seks od miłości, aby oddzielić potrzebę paliwa od emocji. Po prostu seks jest i nie jest związany z miłością. Jedzenie jest i nie jest związane z głodem. Dotyczy i nie dotyczy apetytu.
Chodzi o słuchanie głodu, gdy woła, i opieranie się na apetycie, gdy głód nie woła. Czasami odkrywa się również, że opieranie się na apetycie, tak jak w przypadku jedzenia na wynos, jest również luksusem.
Jedzenie nie jest związkiem, który przychodzi intuicyjnie każdemu. Czasami po prostu wiesz od pierwszego wejrzenia, jak się czujesz; Innym razem musisz rozwijać się i wznawiać związek w kółko, aż nauczysz się na własnych błędach. W końcu powstanie relacja, której możesz naprawdę zaufać i w której będziesz reagować, wykorzystując swoje przeczucia.
I chociaż nie zjadłam tego, co powiedziałam mojemu chłopakowi, że jadę dziś rano, przed wyjściem za drzwi wypiłam mini brownie Ghirardelli. Mój pies próbował wejść do kawiarni, więc zamówiłam tłusty boczek wieprzowy i zjadłam całość. Skończyłem swój pierwszy posiłek o 14 i udało mi się zjeść małą miskę makaronu. Potem dokończyłem resztę mini ciasteczek i zrobiłem pranie.
Nie mogę się doczekać jutra.
Christal Yuen jest redaktorką Healthline, która pisze i redaguje treści dotyczące seksu, urody, zdrowia i dobrego samopoczucia. Nieustannie szuka sposobów, aby pomóc czytelnikom w ukształtowaniu własnej drogi zdrowia. Możesz ją znaleźć na Twitterze.