W zeszłym roku prowadziłem na uniwersytecie zajęcia z seksualności ludzi, kiedy jeden z uczniów określił kogoś z infekcją przenoszoną drogą płciową (STI) jako „paskudny”. Zapytałem ją, co ma na myśli, a ona zawahała się, zanim powiedziała: „Nie wiem. Myślę, że tak właśnie wyglądali na moich zajęciach zdrowotnych”.
Widok mojego ucznia z pewnością nie jest odosobniony. W rzeczywistości istnieje długa historia pomysłu, że choroby przenoszone drogą płciową są niestosowne lub brudne.
Na przykład w latach czterdziestych XX wieku kampanie reklamowe ostrzegały żołnierzy, aby unikali luźnych kobiet, które mogłyby wyglądać „czysto”, a potajemnie „obciążone chorobami wenerycznymi”.
Następnie, wraz z pojawieniem się kryzysu związanego z AIDS w latach osiemdziesiątych, homoseksualistów, prostytutki, narkomanów i Haitańczyków nazwano „grupami wysokiego ryzyka” i przedstawiano jako osoby, które sprowadziły na siebie infekcję poprzez nieodpowiedzialne lub podłe zachowanie.
Dzisiaj nastolatki w całym kraju uczą się o chorobach przenoszonych drogą płciową na lekcjach tylko dla abstynencji. Chociaż takie programy upadały, teraz wróciły z pełną mocą. Niektóre zostały przemianowane na „programy unikania zagrożeń seksualnych”.
Jednak bez względu na nazwę, plany lekcji mogą zawierać groteskowe pokazy slajdów z chorobami przenoszonymi drogą płciową lub porównywać aktywne seksualnie dziewczęta do noszonych skarpetek lub miseczek pełnych śliny - wszystko po to, aby przekazać do domu wiadomość, że jedynym akceptowalnym miejscem do uprawiania seksu jest cispłciowe, heteroseksualne małżeństwo.
Jednak nie tylko ludzkie postrzeganie chorób przenoszonych drogą płciową cierpi, gdy domyślnie podsycamy strach i zawstydzamy. Istnieją również rzeczywiste konsekwencje
Na przykład wiemy, że taka taktyka zwiększa piętno i że stwierdzono, że piętno zniechęca do testowania i leczenia oraz sprawia, że uprawianie bezpieczniejszego seksu jest mniej prawdopodobne.
Jak mówi Jenelle Marie Pierce, dyrektor wykonawczy organizacji o nazwie Projekt STD: „Najtrudniejszą częścią choroby przenoszonej drogą płciową nie jest sama choroba przenoszona drogą płciową. Dla większości ludzi choroby przenoszone drogą płciową są stosunkowo łagodne, a jeśli nie są uleczalne, są łatwe do opanowania”.
„Jednak nieporozumienia i piętno związane z chorobami przenoszonymi drogą płciową mogą wydawać się nie do pokonania, ponieważ czujesz się niesamowicie samotny” - kontynuuje. „Nie wiesz, jak i gdzie szukać zasobów opartych na empatii, włączających i wzmacniających”.
Poza tym poleganie na taktyce strachu i skupianie się na przesłaniu „po prostu powiedz nie seksowi” po prostu nie zadziałało. Nastolatki nadal uprawiają seks i nadal chorują na choroby przenoszone drogą płciową.
CDC donosi, że wiele chorób przenoszonych drogą płciową rośnie po latach spadku.
Po części dzieje się tak dlatego, że młodzi ludzie wychodzą z programów wyłącznie abstynencyjnych, zupełnie nie wiedząc, jak unikać chorób przenoszonych drogą płciową
Jeśli w ogóle dowiedzą się czegoś o prezerwatywach w tych programach, to na ogół z punktu widzenia ich wskaźników niepowodzenia. Czy można się zatem dziwić, że używanie prezerwatyw - które nastąpił dramatyczny wzrost pod koniec lat 90. i na początku 2000 - spada zarówno wśród nastolatków, jak i dorosłych?
Ale chociaż prezerwatywy są objęte programami wyłącznie abstynencyjnymi, nastolatki z tych klas z pewnością nie uczą się o innych barierach, takich jak tamy, ani o strategiach, takich jak badanie na obecność chorób przenoszonych drogą płciową, wpływ metod redukcji szkód lub o lekach zapobiegających HIV. PrEP.
Ogólny brak wiedzy na temat infekcji to coś, z czym spotkałem się również wirtualnie w aplikacji do edukacji seksualnej o nazwie okayso, gdzie dobrowolnie odpowiadam na anonimowe pytania użytkowników.
Widziałem, jak niektórzy ludzie niepotrzebnie martwią się infekcją z deski sedesowej, podczas gdy inni desperacko próbują przekonać samych siebie, że to, co wydaje się być wyraźnym objawem choroby przenoszonej drogą płciową (jak ból podczas seksu, uszkodzenia narządów płciowych lub wydzielina), jest w rzeczywistości związane z alergią.
Elise Schuster, współzałożycielka Okayso, uważa, że wiedzą, jaki jest jeden z czynników przyczyniających się do tego zjawiska:
„Wiele osób uważa, że jeśli zachorują na chorobę przenoszoną drogą płciową, wszystko zrujnuje: ich życie seksualne się skończy, nikt nie będzie chciał się z nimi umawiać, będą obciążeni tą okropną rzeczą na zawsze”
Takie przekonania mogą oznaczać, że dana osoba albo żyje w stanie zaprzeczenia swojego statusu, unika poddania się testom, albo krzyżuje palce i ryzykuje przeniesienie choroby przenoszonej drogą płciową, zamiast prowadzić uczciwą rozmowę z partnerem.
Z pewnością te szczere rozmowy są trudne, ale są również kluczową częścią układanki zapobiegawczej. Niestety, to łamigłówka, na którą nie potrafimy przygotować młodych ludzi.
Jest absolutnie konieczne, abyśmy przeciwstawili się impulsowi do leczenia chorób przenoszonych drogą płciową inaczej niż w przypadku choroby niezwiązanej z seksem. Co najmniej nie wzmacnia - i po prostu nie działa.
Dorośli mogą założyć, że niestosowanie się do taktyki zastraszania lub milczenia jest najbardziej odpowiednim i skutecznym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa młodym ludziom.
Ale to, co mówią nam ci młodzi ludzie - i co pokazuje nam wzrost wskaźników chorób przenoszonych drogą płciową - to to, że takie strategie są całkowicie nieskuteczne.
Ellen Friedrichs jest pedagogiem, pisarką i rodzicem. Jest autorką książki Good Sexual Citizenship: How to Create a (Sexually) Safer World. Jej teksty ukazały się także w Washington Post, HuffPost i Rewire News. Znajdź ją w mediach społecznościowych @ellenkatef.